Adopcja Armady

Armada (ur. 30-03-1995, w Tarze od maja 2007)

Ta ogromna klacz rasy wielkopolskiej o umaszczeniu siwym w hreczce przykuwa wzrok swoim wyglądem. Widać po Niej upływ czasu, ciało pokrywają blizny po sarkoidzie. Na głowie ogromna szrama – widać, że miała paskudne złamanie i wgniecenie kości. Co się stało – tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że Armada była koniem jakich tysiące w naszym kraju, miliony na świecie – każdego dnia uczyła człowieka jazdy konnej – cierpliwie, przez lata, znosiła różne „ciężary” na swoim grzbiecie. Od rana do wieczora z mozołem wykonywała przeróżne komendy, różni ludzie pojawiali się w szkółce i znikali. Niektórzy bywali często, przyjeżdżali przez bardzo długo, a Ona przyzwyczajała się do nich.

Patrzyła jak ludzkie dzieci ucząc się jazdy konnej, dorastają. Widziała pierwsze miłości, łzy, radość z sukcesów. Wiernie i bez gestów sprzeciwu służyła ludziom jako nauczycielka. Pewnie zostawali przyjaciółmi, nie ma w tym nic dziwnego – nie tylko człowiek z czasem się przywiązuje. Jednak po jakimś czasie ci „przyjaciele” znikali, nie pojawiali się już nigdy więcej. Ciekawe ileż razy musiała tego doświadczyć biedna Armada? Ile razy opuścił ją domniemany „przyjaciel”?
Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie przyszła okropna choroba – rak, który zaczął toczyć Jej skórę. Każdy dotyk, każdy ruch sprawiał Jej ból – klacz zaczęła buntować się w szkółce. Nie pozwalała na siebie wsiadać, nie pozwoliła zakładać siodła – wszystko Ją bolało, drażniło przy byle dotknięciu. W tym właśnie momencie zakończyła swoją „pracę” – już nigdy nikt na Nią nie wsiądzie, bo nie pozwala na to rak. Jednak z rakiem można żyć, kto wie ile jeszcze lat – oby jak najwięcej! Pozostał problem utrzymania „darmozjada”, który nie przynosi zysków właścicielowi.
I własnie w tym momencie zamiast do rzeźni, Armada trafiła do Tary. Tutaj nie musi nikogo dźwigać, by dostać za to jedzenie. Tu wszyscy wiedzą, że Armada potrzebuje ciszy i spokoju, że jest klaczą nieco neurotyczną – tyle lat nie miała prawa sprzeciwu, musiała kornie wykonywać polecenia – każdy by zwariował, gdyby przyszło Mu stać się niewolnikiem bez prawa do głosu, bez własnej woli.

Teraz Armada może robić wszystko, co tylko chce.

Inne konie także wiedzą, że jest chora. Sekret, Jej najwierniejszy przyjaciel nie odstępuje Jej ani na krok, a gdy Armada nie ma siły i w środku dnia kładzie się, by chwilę odpocząć – On przy Niej trwa. Nieraz napędzi nam stracha ta nasza Staruszka, gdy widzimy w oddali Sekreta, a Jej nie, lecz wiemy, że Armadka odpoczywa – tyle lat ciężko pracowała. Należy Jej się.

Zostań Wirtualnym Opiekunem Armady!
Tak naprawdę każdy może Nim zostać, wystarczy do nas napisać na adres:
adopcje@fundacjatara.info,
żeby dowiedzieć się wszystkiego. Możliwa jest adopcja pełna lub częściowa, można adoptować wspólnie z partnerem, rodziną, z całą klasą, szkołą, działem w firmie Emotikon smile Wystarczy chcieć i pokochać któregoś z naszych uratowanych podopiecznych. One naprawdę potrzebują Waszej pomocy!

 

 

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij