Dwie Iwony musiały pojechać do odległego o 8 km Wąsosza po ropę do ciągnika na stację BP. Tankując zobaczyły, że skulony, przestraszony, mały piesek błąka się między samochodami. Próbowały go nakarmić i napoić wodą. Pracownicy stacji benzynowej od razu rozpoznali, że te panie są z Tary, (choć były tam po raz pierwszy). Nie wiemy czemu, ale jakoś jesteśmy – my, Tarowicze – rozpoznawalni. Pewnie „to światło” bije z nas takie samo.
Pracownicy stacji powiedzieli, że ten żółto-biały piesek kilka dni temu został wyrzucony z samochodu przez trzech mężczyzn (mają to nawet zarejestrowane na kamerze). Dziewczyny przywiozły psiaka do Tary. Otrzymał imię BiPi. Na szybko trzeba było (oczywiście w międzyczasie) zbydować wybieg dla zwierzaka. Po kilku dniach, gdy przestał tak bardzo się bać, został odpchlony, odrobaczony i zaszczepiony przeciw wściekliźnie.
Kilka dni po zdarzeniu przyjechali po raz kolejny mądrzy i cudowni ludzie – „solidarność” celników. Jak zwykle pomogli „na wielu frontach” i m.in. zbudowali piękną budę dla BiPi.