Park zazielenił się przepięknie, place, gdzie jeszcze w zeszłym roku rosły niedostępne knieje, porosły się trawą, tworząc niewielkie pastwiska. Szkoda pozostawić niewykorzystany taki potencjał przestrzeni, przy braku pastwisk, których potrzebujemy. Padł, więc pomysł by je ogrodzić, słupki zostały już dosyć dawno wstawione pozostało przybić… no właśnie, co? Co tam przybić? Z jednej strony, kilka dni wcześniej, przygotowaliśmy ładne proste ośmio – centymetrowe deski. Z drugiej strony, ogrodzenie jest w parku zasłonięte drzewami, niewidoczne dla ludzi, mógłby pójść tam jakikolwiek wytrzymały materiał.
Te proste dechy chcemy wykorzystać na kontynuowanie ogradzania terenu między budynkami i ziemi będącej blisko zabudowań by wszystko, czysto i harmonijnie tworzyło jedną całość. W sukurs przyszła nam Pani Prezes Scarlett, która stwierdziła, że przecież mamy niewykorzystane oflisy akacjowe, które nie dość, że są powyginane, to jeszcze ze względu na swą twardość ciężkie do obróbki na pile stołowej, tak, więc decyzja zapadła. Po porannym rozdaniu paszy, Panowie szybko przygotowali miejsce pracy, ustalony został przydział zadań dla poszczególnych ludzi i hajda do roboty. Każdy dał z siebie wszystko, nie było narzekań, że komary gryzą i po trzech godzinach stało już ogrodzenie, a przy nim kilku uśmiechniętych i zadowolonych z siebie „facetów”, że jednak można, że „da się”. W ciągu następnych kilku dni będziemy kończyć ogrodzenie, ale to już inna historia, na inną opowieść.