Przedłużony weekend zaowocował w Tarze kolejnymi zmianami, jak zawsze na rzecz zwierzaków i jak zawsze na ich korzyść Oczywiście te zmiany nie zostałyby wykonane, gdyby nie wspaniała „banda” naszych przyjaciół, którzy tłumnie odwiedzili schronisko w Piskorzynie. Można o nich pisać Wolontariusze, osoby pomagające, jednak dla nas są Przyjaciółmi poświęcającymi swój wolny, czas by pomóc podopiecznym domu dla koni, jakim jest Tara.
Pomagali nam: Iwona, Ania, Gosia, Tomek, Kasia, Ela, Agnieszka, Oktawia, Wiktoria, Wiktoria, Paulina, Lechu, Ania, Wiesia, Robert, Kamila, Dagmara.
Pierwszym celem było ostrzyżenie owieczek, drugim budowa większego kojca dla Amber i Armiego. Ogólnie, to w Tarze owieczki przystrzygał weterynarz, jednak z powodów technicznych doktor nie mógł, więc postanowiliśmy zająć się tym sami. Z braku odpowiedniej maszynki strzyżenie zostało wykonane nożyczkami. Ważne, że owcom jest już chłodniej i poprawiło im się dzięki temu samopoczucie.
Drugą czynnością, którą zajęła się reszta ekipy, było powiększanie kojca Amber i Armiego. Miejsce w którym do tej pory przebywały pieski zbudowane zostało już spory czas temu z przeznaczeniem na kojec awaryjny. Nie powalało swą wielkością, więc trzeba było to zmienić. Żerdzie i słupki zaczęły już próchnieć, a siatka odstawać. Na początek Szefowa wytyczyła obszar odpowiednich rozmiarów uwzględniając przy tym drzewo dające cień, następnie wkopaliśmy słupki i przybiliśmy siatkę. Jutro Amber i Armi pójdą na całkiem nowe-stare miejsce.
Dziękujemy Wam wszystkim, Wam, którzy tak tłumnie przybywacie, Wam, którzy pomagacie, Wam, którzy potraficie napełnić serce i życie radością.
Dziękujemy Wam, drodzy Przyjaciele!