Oto prośba od kobiety która nie godzi się by ten koń „za chwilę” trafił do rzeźni. Kontakt do tej Pani podany osobiście które będzie mogła pomóc.
W ciemnej stajni, bez dostępu dziennego światła, przy zgaszonym świetle, w całkowitej samotności, we własnych odchodach, bez stałego dostępu do wody stoi koń . Stoi tak przez całe swoje życie, nieodpowiedzialny właściciel zabrał mu wolność, uwiązał na łańcuchu i nigdy z niego nie spuścił. Zwierzęcia nigdy nie odwiedził kowal, wisi w pęcinach, jego mięśnie zanikają z braku ruchu. Koń nie wie, czym jest padok, a przecież tak bardzo mu się on należy.
Jednak jest nadzieja – podczas wizyty koń odwzajemniał pieszczoty, pragnął kontaktu z człowiekiem. W jego spojrzeniu widać było smutek, ogromny smutek, jakby czuł, że na dniach trafi do rzeźni, bo po to jest karmiony, po to nie ma ruchu. Dostał wyrok śmierci, czeka go taki sam los jak jego trzech poprzedników. Musimy go uratować, musimy podarować mu drugie życie, winni mu jesteśmy miłość i opiekę, na którą stanowczo zasługuje.
Koń nie może umrzeć, ma dopiero 5 lat, całe życie przed nim.
Niedługo zostanie odebrany właścicielowi, jednak warunkiem interwencji jest dom, przynajmniej tymczasowy.
Liczy się czas, w innym wypadku czeka go egzekucja.
Trwa wyścig o życie.
Kto go wygra?
Koń to wałach, ma ok. 5 lat, jego paszport PODOBNO ma poprzedni właściciel, od którego właściciel kupił konia jako źrebaka. Wiadomym jest, że tego paszportu już nie ma i wiadomo w jakim celu ten mężczyzna go wykorzystał.
Ciągle szukam transportu dla niego, jutro wieczorem powinnam coś wiedzieć konkretnego, dlatego otwarcie w tekście nie proponowałam transportu konia na miejsce potencjalnej adopcji lub DT.
Mój numer tel: 691056323