Święta w Tarze to niezatrzymująca się ciągłość opieki nad zwierzętami.
Siódma rano – karmienie zwierząt…, i tak do wieczora. Każdy chyli czoło przed Panem inaczej. Świętujemy opieką i miłością w gronie przyjaciół, którzy przyjechali by pomóc zwierzętom.
Wczoraj w późnych godzinach wieczornych poproszono nas o pomoc i ratunek dla malutkiej, jednomiesięcznej owieczki. Jej mama straciła pokarm, dziecko było bardzo słabe i odwodnione. Ktoś odłożył ją na bok i tak leżała na dworze, sama przez jakiś czas. Zaopiekowali się nią dobrzy ludzie. Przed przyjazdem do Tary, jagnię otrzymało leki i wzmacniająca kroplówkę z witaminami. Potrzebne było natychmiast bogate w odpowiednie składniki mleko. Ci dobrzy ludzie jechali ponad sto kilometrów, by przywieźć mała do nas. Nasze kózki posiadają to, co owieczka bardzo potrzebowała. Pomimo pokarmu, cyklicznego karmienia, całonocnego delikatnego masażu (nóżki owieczki były bardzo zimne) o świcie jagniątko umarło. Maleństwo trafiło bardzo słabe, jednak liczyliśmy na cud.., niestety, pomoc nadeszła zbyt późno.