Zobacz więcej koni do adopcji →
Melania, mama Karino, miała około 16-18 lat gdy 21 marca 2004 roku pojawiła się w naszym schronisku. Została wkupiona od rolnika na kilka dni przed wysłaniem jej do rzeźni. Po przyjeździe i przebadaniu przez regionalnego weterynarza okazało się, że Melania jest w 5 miesiącu ciąży.
Proceder zaźrebiania przed transportem stosowany jest w celu uzyskania większej wagi, a co za tym idzie większej ilości pieniędzy w skupie koni. Dosyć często dochodzi do poronień w trakcie transportu i siłą rzeczy źrebaki giną zmasakrowane pod kopytami innych koni. Dzięki Tarze i młodzieży z Tych, Melanii i Jej synowi udało się uniknąć takiego losu.
Po jej przyjeździe ukazał nam się straszny widok: oblepiona po uszy własnymi odchodami, wychudzona klacz, atakująca wszystkich ludzi próbujących się do Niej zbliżyć. Pierwsza czynnością, jaką zrobiła po wejściu do stajni, było rzucenie się na siano i „pożeranie” go z ogromną szybkością – co nie dziwi, biorąc pod uwagę to, jak mało poprzedni właściciel podawał jej paszy.
Przez długi okres trzeba było pracować nad Melanią w celu złagodzenia jej nienawiści do ludzi wynikającej z brutalnego zachowania jej byłego właściciela. Po pewnym czasie pozwalała już podchodzić do siebie, potem były próby z czyszczeniem, co również zakończyło się sukcesem.
Udało się, Melania znowu zaufała człowiekowi, odzyskała wiarę, że człowiek nie musi być tylko katem, że może być również przyjacielem i opiekunem. 25 sierpnia na porannym obchodzie na padoku u Melanii Piotr zauważył krwawe plamy. Po przebadaniu okazało się że są to krwawe upławy pochodzące z dróg rodnych, wezwano weterynarza. Badanie Melanii odbyło się w bardzo delikatnej formie, zachodziła możliwość poronienia. Przez kilka następnych dni miała podawane kroplówki wspomagające i leki wzmacniające krzepliwość krwi, aż do dnia 2 września, gdy na świat przyszedł donoszony maleńki źrebaczek!
Poród odbył się bez żadnych komplikacji, ogierek urodził się zdrowy, wszystko przebiegło w sposób, jaki zaplanowała sobie natura. Potem były pierwsze próby wstawania, pierwszy łyk mleka, pierwszy niepewny krok, pierwsze rżenie. Mały konik jeszcze bez imienia okazał się istotą, pełną ciekawości otaczającego go świata, dosyć szybko stał się samodzielny: na tyle by odchodzić od matki i móc poganiać za kotami, które leżąc na ogrodzeniu wygrzewały się na słońcu.
Nadszedł czas nadania mu imienia. Jest to trudna decyzja, gdyż nie do końca wiadomo, jaki koń z takiego maleństwa wyrośnie. Wybór padł na imię „Karino”, imię konia będącego bohaterem filmu, na którym wychowywali się Scarlett i Piotr oraz zapewne wielu z Was. Dzisiaj Karino jest mądrym dorosłym koniem, przyjacielem Daruma, Farta i wielu innych koni Tary. Wrósł w Stado tak mocno, że nie wyobrażamy sobie, by mógł zostać „oddelegowany” do pracy w szkółce. Konie tary są ze sobą bardzo mocno związane i właśnie to między innymi sprawia, że tak świetnie się regenerują, otwierają, zapominają o traumie zaserwowanej przez ludzi. To wielka rodzina! Teraz, po śmierci Melanii w ubiegłym roku, oko ma na Niego Tara – razem z Darumem są jak bracia, nawet podobni!
Adoptujcie Go – zaopiekujcie się koniem ocalonym przed śmiercią w transporcie, w którym wyruszyłby w ostatnią drogę jeszcze zanim się narodził!
Aktualni opiekunowie:
- VINICO
- Monika i Mariusz Goetze
- Barbara Lemanowicz z Wrocławia
- w spadku po mamie Melanii – Pan Leszek z Krakowa
- Joanna Straus
- Kancelaria Brokerska Ewy Pilniak www.epbroker.com.pl
Adopcje wirtualne:
Zobacz więcej koni do adopcji →
adopcje@fundacjatara.info