Klacz Iza.

Przestaję wierzyć w przypadki, myślę, że jest coś, co sprawia, że znajdujemy się w odpowiednim miejscu, w określonym czasie. I wcale nie jest mi lżej z tego powodu, bo w tej sytuacji czuję się kompletnie bezsilna… Wszystko zaczęło się dwa dni temu. Byłam na spacerze w lesie. Nagle usłyszałam rżenie konia. W naszym lesie jestem codziennie, ·lecz nieczęsto zdarza się spotkać tam konie, dlatego uznałam to za bardzo miły wyjątek tym bardziej, że spośród dwóch koni, które mijały nas stępem jeden wydał mi się bardzo wyjątkowy i urodziwy. Duży zimnokrwisty koń o pięknej maści. Wczoraj postanowiliśmy wraz z mężem odwiedzić pobliską, nową stajnię. Chcieliśmy zobaczyć, co to za miejsce, pojechaliśmy tam z czystej ciekawości. Pojechaliśmy tam popołudniu, kiedy tylko wysiedliśmy z samochodu zobaczyłam Ją.

Stała na padoku i wpatrywała się w nas. Stajnia bardzo, bardzo nam się spodobała. Mili ludzie, szczęśliwe zwierzęta, duże padoki. Właścicielka stajni uprzedziła nas, że owa znana mi już klacz jest niebezpieczna. Poturbowała już parę osób, dowiedziałam się, że została wykupiona z rzeźni miesiąc temu przez dwie dziewczyny, które znały Jej poprzedniego właściciela, gospodarza, który każdego dnia okładał tę biedną klacz deską. Kiedy dowiedziały się się, że klaczy zostało niewiele czasu- uzbierały potrzebna sumę pieniędzy i wykupiły konia ( koń stal już w rzeźni) Uratowały ją. Sądziły, ze znajda czas, aby pokazać klaczy, ze człowiek potrafi kochać, potrafi szanować, być dobry, że może być przyjacielem, a nie katem. Po godzinie wyruszyliśmy do domu, po drodze zepsuł nam się samochód, kiedy udało nam się wreszcie wrócić koń naszej sąsiadki (też uratowany spod noża) Miał kolkę i wspólnie go doglądaliśmy, na szczęście okazało się, ze to nic groźnego. Maż wrócił do naprawiania samochodu, robiło się późno.

Postanowiłam, ze raz jeszcze zajrzę do sąsiadki, aby sprawdzić, czy stan klaczy się nie pogorszył. Kiedy wracałam do domu zobaczyłam męża, który rozmawia przez telefon. Usłyszałam, jak mówi: „ale proszę, wstrzymajcie TO! Ten koń to nie jest mordercą! Widziałem już w swoim życiu konie z poważniejszymi problemami i udawało się Im pomoc, tylko tu potrzebna jest praca! Dużo pracy i jestem pewien, ze będzie dobrze!” Nie musiałam o nic pytać…. Wiedziałam, co się stało…Kilka godzin po naszym wyjeździe ze stajni klacz zaatakowała jedna z dziewczyn. Jak mówi właścicielka stajni, Iza nigdy nie atakuje „bez powodu”. Dziewczyna weszła do stajni, kiedy Iza jadła, przewróciła i kopnęła .Zapadła decyzja o sprzedaży klaczy na rzeź. Jeśli znajdą się ludzie, którzy zapłacą za Nią 1500 złotych i podpiszą oświadczenie, że wiedzą, że kupują konia agresywnego, klacz będzie miała szanse na życie. Dowiedziałam się się więcej o Niej. Ma 9 lat. Cale życie była okładana deską. Każdego ranka właściciel bil Ją, aby stanęła tak, by mógł Jej założyć wędzidło, wtedy szła do pracy w polu, wieczorem wracała do boksu i tak w kółko. Całe życie była sama, nie znała koni, był tylko on, ten, wraz z którym pojawiał się się ból i strach. Miesiąc temu uratowana z rzeźni, trafiła do wspaniałej stajni.

Trudno jest mi sobie wyobrazić, co czuła, nagle, wolna, wśród koni, szczęśliwych, kochanych. Właścicielka stajni mówi, ze konie Jej nie akceptują, odganiają, kopia. Chyba, dlatego czuje się taka mocna w relacjach z ludźmi. Ci boja się Jej masy i tylko tam może pokazać, że coś znaczy. Ratując takiego konia ” po przejściach ” należy liczyć się z tym, iż taki koń będzie wymagał dużo, dużo pracy, cierpliwości i miłości. Tylko codzienna praca mogłaby dać szanse tej klaczy na powrót do normalności. Niestety w przypadku Izy, bo tak na imię ma ta biedna istota wszystko ułożyło się trochę inaczej. Właścicielki ze względu na sytuacje rodzinna i brak czasu nie były w stanie pracować z koniem. Trudno jest stać obok i być obojętnym, to przecież człowiek jest tu winny, to przecież człowiek tak bardzo Ja skrzywdził. Patrzyłam w Jej oczy i nie wyobrażam sobie, że ma trafić w TO miejsce, ·że tak jak zaczęło się Jej smutne życie i tak się ma skończyć. W rzeźni, pośród tylu przerażonych, skrzywdzonych koni. Właścicielki Izy zgodziły się sprzedać konia.

Jej życie warte jest 1500 złotych. Sytuacja jest bardzo trudna. W Tarze nie ma w tej chwili miejsca na kolejnego konia. Tara remontuje kolejną stajnię, dopóki nie będzie skończona nie możemy narażać Izy oraz innych koni w potrzebie, że w razie bardzo złej pogody będą bezdomne. Ale przecież musimy dać szansę Izie, musimy spróbować pokazać Jej, że może żyć w zgodzie z ludźmi, musimy spróbować. Mój mąż podjął się pracy z Izą. Dajemy Jej dwa tygodnie. Dwa tygodnie pracy z człowiekiem. Jeżeli się uda, jeżeli Iza odzyska wiarę w człowieka, wtedy zaczniemy szukać dla Niej nowego, dobrego domu. To koń dla jednego człowieka, człowieka, który zna język koni i który zechce podarować Jej dobre życie. Od dziś zaczynamy zbierać pieniądze, aby Ją wykupić.

 

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij