Kiedy robi się chłodniej, rano czy wieczorem, można u koni zaobserwować ciągoty do różnych psot i wygłupów. Trochę popada czy mocniej zawieje i już wpada takiemu jednemu z drugim końskiemu urwisowi do głowy nowy pomysł na psikusy. Wtedy nasze stado budzi się z całodziennego snu – bo co innego da się robić przy 30 stopniach ciepła – i zaczyna się popisywanie między sobą. A o to, kto mocniej wierzgnie, albo kto jest wyższy na dwóch nogach, kto robi głupsze miny czy kto kogo złapie za kantar. Zwycięzca takich zabaw zyskuje szacunek i uznanie w oczach stada… aż do kolejnych psot.