Bułka nie ma już między nami i nigdy go nie będzie. Przed godziną stał i czekał na weterynarza. Przed godziną przewrócił się i w sekundzie już nie żył. Jeszcze wczoraj w późnych godzinach wieczornych był u niego weterynarz, podał kroplówkę, gorączka spadła, była poprawa. Dzisiaj był spocony i osowiały, dzisiaj miało być kontynuowane leczenie, wyjeżdżały już do Tary dwie Panie weterynarz z gastroskopem, byliśmy przygotowani na jego wyjazd do specjalistycznej kliniki…
Niestety coraz mocniej zdajemy sobie sprawę, że wszystkie odejdą, że śmierci nie da się uniknąć. Chociaż nie, da się uniknąć, Bułek na zawsze pozostanie dla nas żywy, zapisany na zdjęciach, w pamięci zdarzeń, w towarzystwie innych koni. Na zawsze pozostanie w nas samych…