Tak, tak czasem w życiu człowieka przychodzi taki dzień, kiedy wstaje rano patrzy w lustro i mówi „jejku kurna jak mi się dzisiaj nie chce”. Cały dzień zaczyna się jak zważony majonez (oczywiście wegetariański), trzeba powlec się do pracy, przeczekać do wieczora, byle tylko już pójść spać, może jutro będzie lepiej. Przy koniach takie dni zdarzają się, co prawda rzadko (no, bo obowiązki) ale są i są tak naturalne w życiu jak oddychanie. Te wytłumaczenia są po to, bo obiecałem, że wczoraj po południu ukaże się artykuł, o pastwiskach, ale prawda jest taka, że i mnie dopadł w dniu wczorajszym powyższy stan „niechciejstwa”. A dziś, dziś jest nowy dzień świeże siły i nowa wena.
A na pastwiskach … Trawa rosno, ptaki latajo i konie się bawio
Pojawiły się tez kolejne roszady, związki i animozje. Solei znudzona niewielkim koniem Jasiem roztoczyła swój urok i porwała serce Świta, który nie opuszcza jej już na krok. Z innej strony do ekipy, która jest pierwszy raz na pastwisku, czyli Nepal, Jowisza i Izabela dołączył Argus i pomimo swego już dojrzałego wieku raczy wdawać się z nimi w przepychanki i „szczeniackie” zabawy. U części koni związki, które scementowały się w dawnych latach trwają niezmiennie w swej ciągłości, i tak Maxima, Aschley, Naomi, Hugo i Henryk tworzą jedno stadko, Hades, Jessica, Rett i Lido kolejne, Veto, Odyn, Narnia, Szogun kolejne i tak dalej. Kolejny jakże romantyczny związek, który zakwitł razem z kwiatami na łące to Barysza i Negr, Mrok, były partner Baryszy niestety na chwilę obecną zostaje w tyle i tylko smętnie, co chwilę usiłuje dołączyć do tej pary. Jak tylko zwieziemy siano do schroniska i zapełnimy stodołę, będziemy częstszymi gośćmi na pastwiskach, a i historii będzie więcej.