Jest ciężko to fakt, lecz życie płynie dalej i trzeba działać. Często mówi się, że do rozjaśnienia umysłu i dodaniu szczęścia w życiu potrzebne jest coś nowego, stąd też np. po przemeblowaniu pokoju, uzyskaniu nowego ładu i porządku troski wydają się mniejsze.
My w Tarze mamy jeden wielki pokój dla siebie, ludzi i zwierząt jest nim zewnętrze i o to zewnętrze musimy zadbać. Dzisiejsze „przemeblowanie” podzieliliśmy na trzy fronty. Pierwszy to naprawa a raczej całościowa zmiana ogrodzenia korytarzowego przy stajni Suskiej. Zbudowane z żerdzi dawno, dawno temu położyło się w nocy na ziemię. Za tę pracę wzięli się wolontariusze z Belgii, których przyjechała jeszcze jedna grupa.
Na początku zajęli się wykopaniem dziur pod podkłady kolejowe, które będą wstawione w dniu jutrzejszym. Praca to nielekka, gdyż i teren kamienisty i bogaty w korzenie, ale najważniejsze, że dali radę. Kolejnym, drugim frontem były porządki polegające na segregacji drewna, które w 2011 roku pozyskaliśmy z rozebranej stodoły. Plan jest taki by w miejscu, w którym to drzewo jest składowane powstał plac manewrowy dla dużych transportów np.: z sianem, jak również i parking dla autobusów wycieczkowych.
Część z materiału drewnianego nadawała się już na opał, na co też została pocięta, część natomiast zostanie zeskładowana w nieużywanym pomieszczeniu w stodole i będzie czekała na obróbkę np.: na boazerię do pomieszczeń gościnnych. Kolejnym ostatnim frontem, właściwie wisienką na torcie porządkowo-budowlanym jest bramka wjazdowa robiona przez złotą rączkę Pana Bogdana zamykająca wjazd przed pałac, która musiała powstać dla bezpieczeństwa kotów i psów biegających luzem. Tak ten dzień Tarowy dziś minął na tworzeniu, działaniu, sprzątaniu.