Rozpoczęło się od tego, że Bialitz nie zjadł swojej popołudniowej porcji jedzenia, co było dla nas pierwszym sygnałem, że dzieje się coś niedobrego.
W oczekiwaniu na weterynarza, pozostawiliśmy Bialitza pod obserwacją na osobnym padoku. Rżał trochę biedaczek, za innymi końmi, ale tak było dla niego lepiej. W trakcie obserwacji zauważyliśmy, że ma problemy ze zginaniem się i dosyć sztywno stawia jedną z przednich nóg. Po przyjeździe weterynarza i gruntownym przebadaniu okazało się, że problemem w jego przypadku jest łopatka gdzie doszło do częściowego zaniku mięśnia i problemy z nerwami w tym miejscu. Bialitz oczywiście dostał odpowiednią ilość medykamentów i wcierek. Postawiliśmy mu również stół paszowy by spokojnie bez schylania mógł zjeść trawy i owsa. Na dzień dzisiejszy jest on już po serii zastrzyków cały czas ma robione wcierki i widać tego wspaniałe efekty. Trzy dni temu zeszła opuchlizna i zaczął się schylać do trawy rosnącej na padoku, wczoraj Dagmara (wolontariuszka Tary) zaobserwowała, że Bialitz kilkukrotnie zgiął przednią nogę. Jeszcze kilka lub kilkanaście dni i wróci on do reszty stada, a na razie wszyscy mocno trzymajmy za niego kciuki.