Dominik taki wielki, taka silna „bestia” i zarazem potulna jak baranek, a jednak zdrowie u niego jak u innych koni. Był telefon od Uli, że Dominik po wejściu do boksu dziwnie się zachowuje, pokłada się i tarza. Przyszliśmy do stajni i okazuje się, że ma objawy kolkowe. Sytuacja awaryjna, Dominik za kantar i na padok, przed stajnią. Pobiegał trochę, podenerwował się i poszło jedna kupka, druga kupka i tak dalej. Na szczęście wszystkie w konsystencji rozpuszczonych lodów szpinakowych, co oznacza, że zakorkowania nie było. Jeszcze tylko kilka godzin obserwacji i Pan Koń powrócił do stajni. I znów spokój i sielski czas…