Ot tak znienacka, tak bez grafika trafiła do nas grupa z Rybnika.
Czas wolny mieli, więc się, zawzięli i do pomocy wnet przylecieli.
Wolontariusze to przewspaniali, każdy z nich silny jak sztaba stali.
Uśmiech na twarzy, mięśnie napięte, nowe zadanie wnet już przyjęte,
przybijać żerdzie nie ma problemu, śniadanie z chlebem a chleb bez dżemu.
Postawić przęsło wszak to jest sztuka, Paweł wziął młotek, Ania go szuka,
mowa rzecz jasna i oczywista, o tym narzędziu co siłą tryska.
Gwoździe przybija, stajnie rozwala a co z tym wszystkim jak młotków fala.
Jeden dzień pracy, są dwa padoki, radość ogromna, koń ślepooki.
Celnik i Mgiełka, Leoś i Miła ta cała czwórka w nowe trafiła,
na nowy padok, nowe pokoje gdzie Rybnik miły, stawił podwoje.
Jest coś dla kucy i dla Celnika, popatrzysz na nie smutek gdzieś zanika,
bo wiesz że siłą serc postawione, pomoc – radością, postanowione.
Wiatę rozebrać, dwa dni to trwało, ze starej stajni nic nie zostało,
płyty, wsporniki, gwoździe, kantówki wal tutaj młotkiem, oszczędź swej główki.
Głowa do myśli jest przeznaczona, nie do rozbiórki, myśl wymyślona.
Wojtek i Paweł, Sara i Ania wciąż się starają podjąć wyzwania, do nich dołącza Kara i Fałek,
by wszystko prosto bez czczych przechwałek,
zrobione było i się trzymało, 6 godzin pracy dla nas za mało.
Dawaj Piotrusiu dawaj nam więcej, wszak wiesz że mamy wytrwałe ręce,
bo do pomocy są przeznaczone, przybijać żerdzie to wyuczone,
czegoś nowego dzisiaj nam trzeba, może przychylim konikom nieba.
W całej tej akcji udział wzięli: Wojtek, Sara, Karolina, Rafał, Paweł, Ania