Przeprowadzka

Skąd te powitanie, otóż pewnie jak sami zauważyliście, ostatnimi czasy na stronie Tary mało było informacji z samego schroniska. Spowodowane było to przeprowadzką. Nie, nie, oczywiście, nie całego schroniska. Przeprowadził się tylko „cały pałac”( gwoli wyjaśnienia, nie jest to pałac taki, jaki spotyka się w bajkach, jest to budynek wymagający porządnego remontu).

Z zasobów ludzko – zwierzęcych przeprowadzili się Scarlett, Piotr, Dawid, psy, papugi, koty. Z zasobów technicznych przeniesione zostało biuro, apteka, pomieszczenia ze sprzętem końskim, pomieszczenie rękodzielnicze a przenosiny kociarni nastąpią już wkrótce.

Powodów do przenosin było wiele, najważniejszym z nich był czas. Czas, który musimy tracić rokrocznie na ogrzewanie budynku pałacowego i znajdujących się w nim pomieszczeń. Niestety są w nim tylko piece kaflowe i jest ich aż 7 a wraz z nimi obowiązek ciągłego podkładania i noszenia niezliczonej ilości drewna z piwnicy. Praktycznie w okresie zimowym jedna osoba musi ciągle pilnować ogrzewania, bo lekarstwa nie mogą zamarznąć, bo nie może być zimno psiakom, kotom, bo ciężko się pisze zgrabiałymi rękoma (mimo ogrzewania, w biurze było zawsze zimno, nieszczelne okna, wszędzie szpary). Zaoszczędzony czas będziemy mogli spożytkować na rozwijanie Tary. Drugim argumentem byliśmy my sami, prawda jest taka, że latka lecą i nie mamy już sił na kolejną walkę z zimnem, występującym w każdym zakamarku pałacu. Traperem można być przez całe życie, ale traper, który może się przespać w cieple i wstać rano w ciepłym pokoju to zadowolony traper. Trzeci równie bardzo ważny argument, który wynikł i z rzeczywistości prowadzenia Fundacji, nadmiaru pracy biurowej, i z odległości pałacu od młodzieżówki to fakt, iż jakoś tak wewnętrznie czujemy, że trochę oddaliliśmy się od wolontariuszy. Fakt, że spędzamy z nimi dnie, ale brakuje nam tej mocniejszej więzi. Jako dinozaury Tary pamiętamy czasy, kiedy razem z przyjeżdżającymi pomagać ludźmi spędzaliśmy wspólne wieczory, ciesząc się i radując, byliśmy przy nich, jako rodzice, koledzy, opiekunowie. Żyjąc w odosobnionymi budynku, do którego ludzie nie mieli dostępu, zaczęliśmy tracić wewnętrzną radość, którą garściami czerpaliśmy właśnie z tych wspólnych wieczorów. Te i inne rzeczy zadecydowały, że przenieśliśmy się do młodzieżówki razem ze zwierzętami i biurami.

biuro

Trwało to, co prawda tydzień, ale warto było. Teraz z nowym zapałem, nowymi pomysłami ruszamy do boju…
Na zdjęciu – jeden z pokoi, w trakcie adaptacji na biuro.
Jeszcze raz przepraszamy za przerwę.

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij