Kolesiostwo, kumoterstwo, ręka rękę myje kontra przepisy, a przede wszystkim urzędniczy beton
Poniżej przedstawiamy maila, którego otrzymaliśmy niedawno, to, że w rządzie „wałki” są standardem naszych „elit rządzących:” to norma (choć nie powinna). To, że bieda, to norma (choć nie powinna), ale kręgi korupcji, krycia jeden, drugiego zataczają coraz większy zasięg. „W czasach powszechnego oszustwa, mówienie prawdy staje się prawdziwie rewolucyjnym aktem”
Witam!
Chciałabym „wyjść” z tym do ludzi i przy okazji poprosić o pomoc prawną.
Konie to całe moje życie. Już jako mała dziewczynka szalałam za tymi pięknymi, pełnymi gracji zwierzętami jednak od zawsze powtarzane miałam, że nigdy nie będę jedną z szczęśliwych posiadaczy. Po wielu latach podjęłam się pomocy w pewnej dużej stajni – ani to rekreacyjne rancho, ani jakaś hodowlana stajnia. Właścicielowi po prostu podoba się posiadanie tych zwierząt, a że ma duże pieniądze, to go stać. Konie żyją w dobrych warunkach, ale podejście właściciela jest dość ostre. W wolnym czasie chodziłam na pastwisko „dla dużych” i tam poznałam ją… piękna, dwuletnia gniada klacz. W końcu nie mogłyśmy odstąpić się na krok – zaufałyśmy sobie. W tym czasie posiadanie konia stało się całkiem realnym marzeniem i pewnego dnia po powrocie do domu okazało się, że budowana „szopka” (taki ojcowski blef) jest stajnią, a ja dostałam krótką informację: „Jedziemy po konia”. Mimo, że w paszporcie widniało imię „Czarodziejka”, nazwaliśmy ją Corin. Jakoś tak bardziej nam pasowało do tego konia.. Charakter niesamowity – łagodne usposobienie, przywiązanie, ale widoczne delikatne pozytywne zacięcie do nauki. Domownicy zakochali się w niej. Po pewnym czasie poznaliśmy okolicznych koniarzy… Z jednym z nich zawarliśmy przyjaźń – pomagał nam. Między innymi, kiedy klacz wysłaliśmy do krycia, pan T „trzymał rękę na pulsie”. Właściciel ogiera, był również w posiadaniu ojca klaczy, którego… uratował z rzeźni. To dla mnie niepojęte – potężny, wspaniały siwy ogier w pierwszej 10 ogierów w programie zachowawczym koni rasy wlkp, przestał być użyteczny więc… wydano go na rzeź. Podobnie zresztą jak matkę klaczy – Czarmanę hodowli posadowskiej (za czasów jej świetności), niestety ślepą na jedno oko, po urodzeniu źrebaka i odchowaniu go. Klacz wróciła do mnie w lipcu 2012r jednak bez paszportu. Prosiłam, błagałam, użerałam się z panem T jednak nic to nie dało. We wrześniu 2013r w końcu zadzwoniłam do WZHK i okazało się, że „koń został ubity na rzeźni”. Jakie było moje zdziwienie kiedy patrzyłam na spokojnie pasącą się Corin u boku z malutkim, srokatym Constantino (zwany Kostkiem), który paszportu nie może mieć wystawionego. To dlatego, że matka wyźrebiła się po rzekomym „ubiciu”. ABSURD! Przyznaję, chciałam sprzedać ogierka jednak bez paszportu jest to niemożliwe. Nie chcę aby miał wpisane pochodzenie NN. Nie chodzi tu o pieniądze, ale wiem, że im drożej go sprzedam, tym większą gwarancję mam, że koń będzie żył godnie, w dobrych warunkach. Nie chcę aby za śmieszne pieniądze trafił do handlarzy. Dlatego walczę. Bo o ile klacz dla mnie może mieć wpisane pochodzenie jakiekolwiek ponieważ zostaje u nas do śmierci (oby jak najdłużej żyła ta nasza kochana), o tyle ogierka chcemy sprzedać w dobre ręce. Kontaktowałam się również z rzeźnią jednak podejście obu tych instytucji brzmi – niewiele możemy zrobić jeśli wgl coś. RĘKA RĘKĘ MYJE – boją się, opisywane przez nich warunki w rzeźni wcale nie są zgodne z tym opisem. Biuro informacji gubi się w zeznaniach – najpierw mówią, że koń musiał być baaaaaardzooo podobny, następnie, że nie ma dwóch identycznych koni. No właśnie – nie ma! Dlatego nie jest możliwe by inny koń zgadzał się z opisem paszportu mojego konia, którego na rzeź nigdy bym nie wydała! Jaki z tego wniosek? Byle sztuka, byle pieniądz, wcale tego nie sprawdzają, mydlą nam tylko oczy!
Proszę więc o pomoc, poradę prawną. Tego nie można tak zostawić! Trzeba nimi zatrząsnąć. Nawet jeśli trzeba będzie obudzić w tej sprawie bestię medialną, nawet jeśli trzeba będzie pozwać ich wszystkich razem do sądu… Nie pozwolę tej sprawie ucichnąć. Niech nie myślą, że są bezkarni! Że bez konsekwencji mogą wwozić do rzeźni konie kradzione z podstawionymi paszportami lub mataczyć i robić inne przekręty z niewłaściwymi paszportami. Nie pozwolę sobie wcisnąć w ręce paszportów NN na żadnego z mojego koni, które mają świetne pochodzenie tylko po to, żeby związek i rzeźnia się uspokoiły.