Relacja z Wstępów – Skaryszew 2012 – Iwona W.

Mam piać sercem. Ale jak? Byłam tam.

  • Widziałam sceny jakich nigdy nie chciałam widzieć.
  • Widziałam zapakowane byle jak i w byle co konie. Przerażone te ich piękne przerażone oczy. Stałam na jednym z wjazdów do miasta.
  • Widziałam bezradność służb weterynaryjnych. Ta cała farsa była przygotowana chyba tylko dla nas, żebyśmy myśleli, że coś robią. Mimo skandalicznych warunków żaden pojazd nie został cofnięty.
  • Widziałam strach, słyszałam żałosny płacz koni, widziałam końskie matki zasłaniające swoim ciałem swoje przerażone końskie dzieci.
  • Widziałam to wszystko i nie płakałam.

Działałam jak automat i z przerażeniem zastanawiałam się co stało się z moim sercem. Przecież widzę to wszystko i nic nie czuje. Tylko sprawdzam czy te cholerne paszporty zgadzają się z liczba zapakowanych koni. Przychodzą nasi i płaczą. Opowiadają o strasznych scenach z przeładunku do włoskich tirów…..a ja nadal nic nie czuje tylko liczę. Trzy paszporty cztery konie. Nie ma problemu. Zaraz przyniesie z miasta brakujący paszport. A konie jada i jada. Mam świadomość, że większość z tych koni trafi do włoskich rzeźni. Nadal nic nie czuje.

Serce gdzie jesteś?

Przed świtem ktoś nas zmienia i idziemy do miasta. Wiele koni już wyjechało w swoja ostatnia drogę. Wszędzie pełno odrażających, pijanych uczestników „święta konia”. Dużo źrebaków, nie chcą nam sprzedawać. Wszystko biorą Włosi. Idziemy ze Scarlett szukamy koni które uratujemy. Nie chcę brać w tym udziału. Nie chcę bawić się w Boga. Ale idę. Scarlett negocjuje i kupuje cztery konie. Ja nadal nic nie czuje.

I właśnie wtedy usłyszałam CIEBIE.

Stałeś tam.

Małe przerażone końskie dziecko. Patrzyłeś na mnie. Przypomniało mi się coś. Słowa Scarlett wypowiedziane drżącym głosem jeszcze przed akcja. -„pójdziemy wykupić konie które nas wybiorą”. Wtedy nie rozumiałam. Przecież to my wybierzemy ich. Jednak teraz słyszałam cie wyraźnie. Uratuj mnie!. Zabierz mnie stąd! Boje sie! Kochana, dobra mądra Scarlett ty wiedziałaś jak to jest. Szybka negocjacja ceny i jesteś bezpieczny. Pojedziesz do Tary. Tej obrzydliwej nocy byłeś pierwszym koniem którego odważyłam się dotknąć. Przytuliłam cie mocno i płakałam błagając inne konie o wybaczenie, że ich wołania nie słyszałam.-

Moje serce wróciło na miejsce. Rano na manifestacji wykrzyczeliśmy swój ból.

Po powrocie do domu niektórzy mówili- No i co z tego? jaki to ma sens? Uratowaliście 10 koni a reszta? Pokrzyczeliście. No i co z tego? A co innego możemy zrobić? Odpowiadam. Możemy tylko głośno wykrzyczeć ich ból z nadzieją, że ten krzyk obudzi w innych ludziach wrażliwość na ból i cierpienie tych pięknych i dumnych zwierząt. Zalążek tego przebudzenia każdy z nas widział. Ja widziałam dwóch strażaków nieśmiało pytających w jaki sposób mogą nam pomóc. Mam nadzieję, ze za rok będą krzyczeć z nami.

Do skutku!

 

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij