Pełen empatii dla otaczającego go świata. Był już w wielu schroniskach na świecie i pomagał zwierzętom różnych gatunków. Do Tary wraca od kilku lat jak bumerang. Gdy tylko ciepłe wiatry zawieją, pojawia się On – Richard, po Tarowemu Rysiu. Z dalekiej Holandii, jedzie kilkanaście godzin, parkuje samochód na dziedzińcu, wita się czule „na misia” z wszystkimi i pędzi do Naszych zwierząt.
Och, gdyby Rysiu mógł się sklonować i gdyby „te wszystkie” rysie mogły mieszkać w Tarze, jakże szybko byśmy odremontowali zrujnowany folwark.
W tym roku Rysiu był u Nas długo, dlatego bardzo dużo nam pomógł. Sprzątał stajnie, czyścił konie, karmił psy, koty i inne zwierzaki, pilnował konie na pastwisku i budował, budował, budował.
Pokażemy Państwu jedno z dzieł naszego „złotego chłopca”. Nasze świnki wietnamskie Jin i Jang otrzymały od zbudowaną przez niego ogromna „willę”. Zobaczcie sami, czyż nie jest piękna?
Dziękujemy Ci Rysiu, że jesteś, do zobaczenia.