Zobacz więcej koni do adopcji →
Mała klacz Scarlett urodziła się już w Tarze. Jej matka, staruszka Carmen, pracowała bardzo długo dla człowieka i trafiła do Tary w 2000 r. W 2001 urodziła się malutka srokata klaczka, imienniczka Szefowej – ale zacznijmy od samego początku…
Carmen była zmęczoną życiem klaczą, która zasłużyła sobie na porządną emeryturę. I tą emeryturę od człowieka dostała – miała więcej szczęścia od innych koni w jej wieku. Ona miała szczęście, a my nie wiedzieliśmy jeszcze, że emerytowana klacz sprawi nam tak wielką (a w zasadzie bardzo malutką nawet jak na rozmiary źrebaczka) i radosną niespodziankę! Nikt nie przypuszczał, że końska babcia może nosić pod sercem maleńkie życie i dlatego właśnie z urodzeniem się Scarlett wiąże się pewna śmieszna historia.
W tym samym czasie w naszym Schronisku przebywała również inna źrebna klacz, Inez, (która zresztą mieszka w Tarze po dziś dzień) i to na niej, świadomi powagi sytuacji, skupiliśmy całe swoje siły: zwracaliśmy szczególną uwagę, pełniliśmy nocne dyżury, pilnując terminu porodu. Kiedy wreszcie około 3 nad ranem nastąpiło rozwiązanie, odetchnęliśmy z wielką ulgą! Źrebaczek (nadaliśmy mu imię Rett) został oporządzony, wszystko zostało dokładnie sprawdzone, a gdy mały zaczął pięknie i ochoczo ssać mleko i tulić się do szczęśliwej mamusi, wtedy zmęczeni założyciele Tary mogli udać się do domu, by w spokoju napić się kawy jeszcze przed świtaniem. Ikar, syn Scarlett, poszedł sprawdzić, czy u wszystkich koni w schronisku wszystko w porządku.
Po pięciu minutach wpadł do domu wielce zaaferowany i głosem przerywanym łapaniem kolejnych wdechów oświadczył, że nie mamy 70 koni – mamy 71!
Scarlett i Piotr, mający już umysły zmęczone całotygodniowym nocnym i dziennym pilnowaniem Inez, stwierdzili, że to akurat wiedzą, bo urodził się Recik, na co Ikar powiedział, że Rett jest przecież 70, a końska babcia Carmen urodziła źrebaka i to właśnie ten maluszek jest 71! Rączo pobiegliśmy do Carmen, a tam niesamowity widok: w boksie obok potężnej staruszki-matki stał całkiem malutki srokaty źrebaczek szukający cycka i mleka. Ledwo dosięgała!
Nikt z nas nie wiedział, że Carmen była w ciąży, nikt nie śmiał tego nawet przypuszczać. Od początku klacz była raczej typem samotnika i stroniła od towarzystwa innych koni, a ponieważ była mieszanką konia zimnokrwistego, to ogólnie gabarytowo była ogromna i nie widać było u niej oznak ciążowego brzucha. Ale nic dziwnego, skoro nowonarodzony źrebaczek był malutkim delikatnym okruszkiem 🙂
Scarlett od urodzenia miała bardzo poważny problem z nogami, a mianowicie miała bardzo miękkie pęciny – prawie dotykała nimi ściółki…
Po trzech dniach widząc, że stan nóg się wcale nie poprawia, postanowiliśmy za radą weterynarza usztywnić Jej wszystkie cztery nogi w dolnych partiach tak, by nogi ukształtowały prawidłową postawę. Tym sposobem Scarlett przez kilka pierwszych tygodni życia musiała chodzić w gipsowych bucikach. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – dało to bardzo pozytywny rezultat! Po zdjęciu gipsu okazało się, że kruszynka stoi prosto, a Jej nogi w niczym nie odbiegają od wyglądu nóg normalnego konia. I tak, dzień za dniem, mała Scarlett wychowywała się przy Carmen, wiekowej już matce. Niestety, przed osiągnięciem przez klaczkę pełnej dojrzałości, Carmen odeszła za tęczowy most – starość nie chciała poczekać na młodość…
Być może trzeba to nazwać zrządzeniem losu, być może fakt, że oba konie urodziły się w tym samym czasie miał na to wpływ – srokata Scarlett bardzo szybko zaprzyjaźniła się z Rettem 🙂 Nasza kruszynka wszędzie chodziła ze swym większym rówieśnikiem, bawiła się z nim po śmierci matki, spędzała z nim cały czas, czuła się przy nim bezpieczna. Z biegiem mijających sekund, minut, godzin, dni, tygodni Inez zaadoptowała Scarlett jako swoje dziecko i odtąd ona, Rett i Scarlett stały się nierozłączną rodziną do której jakiś czas później dołączył jeszcze Exkalibur.
Scarlett, przepiękna choć niewysoka, jest spokojnym koniem, ale ma mocny i zadziorny charakter (jakieś kucykowe naleciałości? ;). Zazwyczaj gdy się do Niej podchodzi, klacz odsuwa się na bezpieczną odległość, bo wie, że najlepiej jest jednak wśród najbliższych koni, które zawsze Ją zrozumieją, aniżeli wśród ludzi, którzy często mają z tym zrozumieniem problem :] Jednak czasem też zadziwia wszystkich i wykazuje bardzo dużo odwagi i otwartości w kontaktach z ludźmi – podchodząc do człowieka zaczyna się o niego ocierać i zachęca do głaskania! Jak na prawdziwą kobietę przystało, miewa humorki, ale jest na to idealny sposób – marchew, buraczek, jabłuszko, smakołyczek!
*Zaznaczamy, iż powyższy tekst dotyczy klaczy o imieniu Scarlett, a nie Szefowej Tary 😉
Aktualni opiekunowie:
- Krystyna Pytel
- Monika i Mariusz Goetze
- Karolina Róż
- Elżbieta Pęgiel
- Mar Ta Winiarska
- Magda
- Renata z Warszawy
Adopcje wirtualne:
Zobacz więcej koni do adopcji →
adopcje@fundacjatara.info
bardzo chciała bym mieć konia a le nie miała bym go gdzie trzymać jeżdze konno czytałam wszystkie imiona koni i Scarlett zauroczyła mnie bardzo jest śliczna
bardzo chciała bym mieć konia czytałam wszystkie imiona i ona zwróciła na mnie uwage