Skaryszew 2017

Skaryszewski koń

 

Przygotowanie do tak wielkiej akcji, jaka odbyła się w tym roku w Skaryszewie zajęło nam kilka miesięcy. Prawnik konstytucjonalista, z którym współpracujemy już od roku miał ręce pełne roboty. Wysyłaliśmy pisma do wszystkich najwyższych urzędów państwowych w tym kraju. Prosiliśmy o kontrolę targowiska i o nadzór nad samym targiem. W międzyczasie byliśmy w ścisłym kontakcie z Parlamentarnym Zespołem Przyjaciół Zwierząt.

W kolejnym międzyczasie informowaliśmy wszelkie możliwe media o tragedii polskich koni na targu w Skaryszewie. Niby niełatwe zadanie ale media weszły w sprawę tego targowiska duszą i ciałem. Za nami wiele miesięcy przygotowań do wielkiej akcji ratowania polskich koni. Logistycznie mieliśmy zapięte wszystko na ostatni guzik. Dzisiaj możemy powiedzieć, że ten etap działań jest już za nami.

Podsumowanie

Targi końskie w Skaryszewie istnieją od wielu lat. Fundacja Tara przygotowała frontalny atak na to miejsce skąpane w krwi koni. Pragniemy zaznaczyć, że Fundacja Tara od wielu lat „objęła patronatem” targ koni w Skaryszewie. Rokrocznie jeżdżąc do Skaryszewa, zawsze wykupujemy tam konie i nagłaśniamy to miejsce kaźni. W wyniku naszych działań na targu w Skaryszewie powstały oświetlone wiaty, teren jest utwardzony, z dojściem do wody. W nocy i w ciągu dnia na targu pracują lekarze weterynarii, policja, straż pożarna i inne służby, co w minionych latach nie miało miejsca, a sam targ odbywał się na skaryszewskich polach. Nasze działania w tym miasteczku będą trwały tak długo, aż doprowadzimy do tego, że tiry i wozy rzeźnickie nie będą miały tam wjazdu. Skaryszew 2017 – nigdy wcześniej to targowisko nie było oblężone przez tak dużą ilość obrońców tych zwierząt (blisko 200 osób). Na apel Tary przyjechały organizacje prozwierzęce i prywatne osoby z Polski i z zagranicy, by uratować przed transportem i rzezią jak najwięcej koni.

Co najmniej 150 koni zostało wywiezionych z targu do bezpiecznych domów.

Do Skaryszewa przyjechało wielu przedstawicieli różnych mediów, którzy tym razem relacjonowali na żywo to, co się działo i przedstawili przerażającą prawdę tego targowiska.

Fundacja Tara – Schronisko Dla Koni

Fundacja Tara wykupiła 61 koni i jako jedyna fundacja przekazywała pomoc finansową przy wykupie koni ze skaryszewskiego targu dla stowarzyszeń i osób prywatnych.
61 koni – tyle żyć udało nam się ocalić. Dzięki Wam, Kochani i Drodzy Państwo, w „manewrach skaryszewskich” kupiliśmy konie za 358 240 zł. Wszystkie wykupione konie są istotami bezcennymi i płaciliśmy za nie jak za diamenty. Wspomogliśmy osoby prywatne oraz organizacje kwotą 26 400 zł – jako jedyna organizacja. Transport wszystkich koni 52 383 zł. Na jeden miesiąc wynajęliśmy mobilne boksy za kwotę 9 600 zł dla 24 koni. Stanowią kwarantannę dla koni zawszonych i chorych. Prosimy, abyście pamiętali o tym, że łączna prowizja portalu pomagam.pl, na którym prowadziliśmy zbiórkę to 7,5% (opłata 5% plus 2,5% operator płatności). Mamy nadzieję, za resztę środków, które zostały zgromadzone po potężnej zbiórce pieniędzy, pozwolicie nam wykorzystać na kastrację ogromnej grupy ogierów, leczenie chorych koni, zaszczepienie przeciwko tężcowi i grypie, odrobaczenie oraz na kowala (uczciwie, za pieniądze, które pozostały możemy wykonać jedną z wymienionych wyżej rzeczy, na resztę już nie wystarczy zgromadzonych pieniędzy).

Drodzy Państwo

W Polsce do tej pory nigdy nie odbyła się tak wielka akcja „odbicia” skazanych na śmierć żywych istot. Wszystkie konie żyją tylko dzięki Wam – Waszemu wsparciu finansowemu i udziałowi w bazarku (prowadzonym przez Natalię, Zosię i Olę), który nigdy jeszcze nie osiągnął tak wielkich rozmiarów. Ogromna empatia nareszcie spojrzała na konie skazane na śmierć. Wszystkim Wam dziękujemy w imieniu uratowanych koni aczkolwiek zdajemy sobie sprawę z tego, że to słowo jest zbyt małe, by oddać prawdę tego, co uczyniliście. Chylimy przed Wami czoła razem z 61 końmi, które co do jednego przyjechały do Tary i tutaj pozostaną do końca swoich długich dni.

Wielu z Was było pierwszy raz na tego typu targu.

Rozumiemy Wasz szok i niewiarę w to, co się dzieje obok Was. Byliście świadkami potwornej tragedii, która dotyka setki tysięcy polskich koni. Wierzymy, że będziecie razem z nami walczyć o uratowanie wszystkich polskich koni poprzez zmianę ustawy, ponieważ uwierzcie – choćbyśmy cały czas wykupywali konie z targów i od handlarzy na taką skalę, jak w Skaryszewie to uratowalibyśmy tylko niewielki procent skazanych na śmierć polskich koni. Od lat piszemy o tym, że Polska hoduje najwięcej koni na rzeź w Europie. Na co dzień nie widzicie tych pięknych zwierząt, ponieważ są schowane przed ludzkim okiem w śmierdzących komórkach, na łańcuchach – tam się rodzą i tam są tuczone w jednym tylko celu – na rzeź.

Konie uratowane przez Fundację Tara.

Tara przygotowała wielką akcję ratowania koni na targu w Skaryszewie. Rozpętała rewolucję, która ma doprowadzić do zmiany ustawy, która będzie miała zapis „koń jest zwierzęciem towarzyszącym” – a to będzie oznaczało, że w kraju, w którym walczyli ułani, husaria, rycerze, nie będzie można zabijać wiernych towarzyszy naszych przodków i nas samych, w polskich rzeźniach i wywozić ich w masakrycznych transportach na ubój do zagranicznych rzeźni. Abyście zrozumieli, jak wielką gehennę przechodzą przed śmiercią konie i jak mocno musimy walczyć o zmianę ustawy przedstawiamy etapy naszej akcji.

Część I – Targowisko w Skaryszewie

Wykupiliśmy 34 konie – źrebaki i dorosłe, chore i zdrowe. Większość z nich to ogiery, ponieważ to one przede wszystkim jadą na rzeź. Nie dane było nam, by kupić ich więcej, ponieważ rano Fundacja Tara nie była już chroniona przez obrońców koni. Większość opuściła targ. Ci, którzy pozostali z niewiadomych dla nas przyczyn, po prostu nie pomogli. Byliśmy atakowani przez handlarzy, których były setki – pijani, rozjuszeni, wrzeszczący i smagający batami i kijami wyprowadzane przez nas konie z targu. Nikt nam nie pomógł. Nikt. Wezwana przez nas policja w sile kilkunastu funkcjonariuszy pomogła nam wyprowadzać konie, co było potwornie trudnym zadaniem. Żal? Wiemy, że jesteśmy inni. Nigdy w ponad 20-letniej historii trwania Tary, nigdy nikomu nie oddaliśmy konia. Konie Tary nie są dosiadane i oczywiście nie pracują, nie są rozmnażane (wszystkie ogiery kastrujemy), wiele z nich jest z nami od początku istnienia Tary. Wymagamy od nich tylko dwóch rzeczy – aby nie chorowały i nie umierały. Całą resztę przy pomocy tych z Was, którzy nie godzicie się na masowy mord koni pozostawiamy sobie – opiekę nad nimi, zmartwienia w momencie ich chorób, zdobywanie dla nich pożywienia, pieniędzy na kowala, szczepienia, odrobaczenia, itd. No cóż, tak jak w każdej wielodzietnej rodzinie.

Część II – Ciąg dalszy targu – konie niesprzedane

Wykupiliśmy klacz i jej córkę, oraz wiele innych koni, które nie zostały sprzedane w Skaryszewie, tropiliśmy je długo, po cichu. Są już w Tarze, zobaczcie ich zdjęcia, popatrzcie im w oczy, przypomnijcie sobie chwile w Skaryszewie na targu. Znacie te konie, my o tym wiemy.

Część III – Po wielkiej skaryszewskiej akcji jakby łuski spadły Wam z oczu, zaczęliście widzieć.

Obok Was żyły konie skazane na śmierć, potwornie zaniedbane i zaczęliście się nimi interesować. Usłyszeliście odpowiedź, w której zawarte były słowa – waga i cena za kilogram. Zadzwoniliście do nas, trudno było Was na początku zrozumieć – szloch i pourywane słowa a na końcu prośba – błagam, uratujcie je! No cóż… Nie ukrywaliśmy, że z potężnej zbiórki przed Skaryszewem zostały pieniądze, zamieniliśmy je na uratowane życia, które poznacie w Tarze, ponieważ tutaj zostaną do końca swoich dni. Nigdy nie będą pracować, nikt na nie nie wsiądzie, nie będą musiały rodzić. Będą po prostu żyć.

Część IV – Transporty

Wykupiliśmy klacz i ogierka, oblepionego z góry na dół gnojem, wszyscy robiliście mu zdjęcia. Handlarz absolutnie nie chciał nam sprzedać tych koni, śmiejąc nam się w twarz. Jednak nie odpuściliśmy. Dziękujemy Marcie Kviatkovej i cudownym osobom, które wzięły udział w akcji wykupienia tych koni już w Rumunii (opowieść o tej akcji niedługo).
Konie zostały zakupione przez obcokrajowca (Rumuna), który ze skaryszewskiego targu wywiózł te zwierzęta do swojego kraju po to, by sprzedać je drożej (podał cenę za kilogram – w sumie za te dwa życia 7000 euro). W naszym kraju te zwierzęta są sprzedawane za bezcen, wszyscy po kolei zarabiają na ich życiu.

Część V – Rzeźnie w których ubija się konie – Polska

Co się dzieje po targu? Gdzie jadą konie? Część do punktów przeładunkowych i uwierzcie, szybki wyjazd za granicę do rzeźni, które są tak daleko od Polski. Tysiące kilometrów bez wody i jedzenia. Poranione, odwodnione, potwornie przerażone… Część z tych koni od razu jest wywożona do rzeźni w Polsce, a tych rzeźni są setki. Kilka to potężne molochy, w których dziennie zabija się setki koni i te mniejsze, w których ubija się wiele gatunków zwierząt i „przy okazji” konie. Po „manewrach” skaryszewskich 4 wojowniczki z Tary znalazły się w rzeźni w Polsce, gdzie ubija się konie (nie pytajcie gdzie, bo to nie ma znaczenia), wdarły się na prywatny teren ubojni i znalazły tam konie. Czy się bały? Jasne, tak wiele strasznych dźwięków dookoła… strach, że ci, co ubijają konie i inne zwierzęta nagle się pojawią i co dalej? Natknęły się na konie, których było 13. W jakim stanie? https://www.youtube.com/watch?v=Q9jAdO09DLQ
Relacja z tego miejsca: „Powietrze tam zastygło i było strasznie gęste, wręcz nie było czym oddychać. Wszystkie konie miały oczy jakby za mgłą. Stały tam, jestem pewna, że wiedziały, co z nimi chcą zrobić… Były tak strasznie zrezygnowane. I nasza cholerna bezsilność, bo przecież nie wiedziałyśmy, choć tego bardzo pragnęłyśmy, czy wykupimy je wszystkie i przywieziemy do Tary, czy wykupimy choć jednego z nich?” Ale moc Tary jest wielka!

Czy znacie takie przypadki, że ktoś w Polsce wkroczył do rzeźni, gdzie morduje się konie i wykupił je wszystkie?…

Z tej rzeźni wywiozłyśmy 17 żyć. Chorych, zaniedbanych, zawszonych… Ale będą żyć! Większość z nich potwornie się nas boi. Potrzebujemy czasu, by nawiązać z nimi porozumienie, by je przekonać, że… Kochani, wszystko będzie dobrze, wszystko będzie dobrze.

Nikomu nie udało się wykupić tak wielu koni z rzeźni. Tam uratowaliśmy 17 żyć. Udało nam się to tylko pod jednym warunkiem – do każdego z tych koni rzeźnik doliczył swój zarobek , czyli opłatę za zabicie, wykrwawienie, oskórowanie, wyjelitowanie, przecięcie na pół tuszy.

Po co to zrobiliśmy?

Po co Tara zapłaciła tak wiele pieniędzy za konie, które miały być za chwilę zabite? Zrobiliśmy to tylko w jednym celu – musicie poznać wszystkie drogi polskich koni na śmierć i prosimy, musicie zacząć z nami walczyć o dzieci końskie, o matki, które tak bardzo je kochają, o ogiery, które tam już nie są ogierami, już nie mają dumy, już nie walczą, o wałachy, które ciężko pracowały w wielu szkółkach i do czasu, kiedy były zdrowe, były przez ludzi kochane. Słowo „musimy” może Was zniechęcić ale nie ma innej drogi. W wielu polskich rzeźniach zabijane są konie bardzo znane, które tak wiele osiągnęły dla swoich „panów” w sporcie jeździeckim. Tak bardzo kochane, gdy po zawodach, prezentacjach przynoszą swojemu „panu” puchar, dyplom…To wszystko do czasu, do zerwanych ścięgien, bolącego kręgosłupa, zwyrodnień stawów lub też „wymiany” konia,…
17 końskich żyć wywiezionych bezpośrednio spod noża. Tak strasznie mało wobec skali masowego uboju polskich koni. 17 polskich żyć, które dadzą początek potężnej rewolucji i walki o życie wszystkich, które ktoś dzisiaj „kocha”, które dzisiaj się rodzą, które są zawodnikami, pracują w szkółkach jeździeckich, przy hipoterapii, jeżdżą w sporcie – szeroko pojętym i tych, które nigdy nie widziały słońca, przykute łańcuchem do ściany.

Drodzy Państwo

Wspólnie wykupiliśmy 61 koni. Czemu Tara nie wykupiła ich wszystkich na targu w Skaryszewie, tylko płaciła bajońskie sumy za konie wywiezione już do obcego kraju i konie, które zawieziono do rzeźni? Bardzo zależy nam na tym, abyście zrozumieli, jak wyglądają w Polsce etapy życia koni skazanych na śmierć. Chcemy, abyście zrozumieli, że tylko poprzez zmianę ustawy dotyczącej ochrony koni możemy zakazać mordu na tych szlachetnych zwierzętach. Prosimy, podpisujcie petycję, która niebawem będzie zarejestrowana w Sejmie. Aby nie została odrzucona „na dzień dobry” i doszło do pierwszego i drugiego czytania ustawy w Sejmie, musimy mieć poparcie setek tysięcy rodaków żyjących w Polsce i za granicą. Musimy zaatakować z ogromną siłą, która będzie przedstawiała wolę narodu polskiego, a on mówi jedno – koń jest zwierzęciem towarzyszącym człowiekowi.

Plusy i minusy wielkiej akcji ratowania koni na skaryszewskim targu w 2017 roku

Plusy
Wielomiesięczne przygotowania Fundacji Tara do tzw. Wstępów w Skaryszewie doprowadziły do tego, że:
– już przed targami media informowały o losie polskich koni i były cały czas z nami w trakcie trwania targu i po jego zakończeniu
– jeszcze nigdy nie udało się uratować ze Skaryszewa tak wielu koni (łącznie organizacje i osoby prywatne wykupiły ok 150 koni z targu)
– wiele osób w Polsce i na całym świecie dowiedziało się o Skaryszewie, o tym co się dzieje z polskimi końmi, o ich tragicznym losie
– Tara jako jedyna organizacja pomagała finansowo w wykupie koni stowarzyszeniom i osobom prywatnym do momentu, kiedy do Scarlett podszedł handlarz końmi, prosząc o pieniądze na wykup konia. Wtedy Scarlett zadała mu pytanie: „Sprzedaje pan tu swoje konie, dlaczego chce pan ode mnie pieniądze?” Na co on: „Jak dają, to trza brać”
– nawiązaliśmy kontakt z organizacjami prozwierzęcymi działającymi we Włoszech, Szwecji, Szkocji, Danii, Anglii, Francji, Czechach, Niemczech, Kanadzie…, wszyscy pisali o wielkiej akcji ratowanie koni w Skaryszewie. Poprzez to nagłośnili sprawę skali mordu polskich koni (Polska hoduje na rzeź najwięcej koni w Europie)
– w tym roku było na targu w Skaryszewie o wiele mniej koni niż w ubiegłych latach. O skomasowanych kontrolach policji, weterynarii, ITD informowaliśmy między innymi Ministra Rolnictwa, Głównego Lekarza Weterynarii, PZHK, władze Skaryszewa, polityków, którzy mogą pomóc nam zmienić ustawę, która zakaże zabijania koni w polskich rzeźniach i wywozu ich na rzeź za granicę. Handlarze końmi dostali informację (przecieki były), że będą bardzo duże kontrole transportów i samych zwierząt. W całej historii targu końmi w Skaryszewie, nigdy nie było tak mało koni na targu.
– wielu obrońców zwierząt (ok. 200 osób) przyjechało w tym roku na targ, by chronić te zwierzęta przed biciem, by dać świadectwo tego, że nie ma zgody na wywóz tych mądrych zwierząt na rzeź
– politycy zainteresowali się sprawą polskich koni
– drugiego dnia w Skaryszewie pozostał Komendant Straży Dla Zwierząt, Mateusz Janda, który informował nas o tym, co się dzieje na targu – że na sprzedaż wystawionych było niewiele koni przeznaczonych do hodowli
– ogromne zaangażowanie dzieci i młodzieży, które w szkołach same, z własnej woli organizowały prelekcje i zbiórki pieniędzy na rzecz wykupu i uratowania koni skazanych na rzeź

Minusy
– Zamówiliśmy transporty dla koni u przewoźników, którzy trudnią się przewozem koni sportowych. Łącznie dla 76 koni. Transporty stały przed wjazdem na targ. Zarezerwowaliśmy 4 miejsca w hotelu dla koni w Skaryszewie i 4 boksy czekały dla naszych koni u Straży Dla Zwierząt w Stawiszynie, niedaleko Radomia.
Osobista porażka. Scarlett nie była przygotowana na histerię tłumu, jaka ogarnęła osoby, które po raz pierwszy przyjechały na tego typu targowisko. Duża grupa obrończyń koni nieustannie oblegała ją nie pozwalając wykonywać wyznaczonych sobie działań. A one były proste – mieliśmy wykupywać po kolei konie nie bacząc na ich stan zdrowia, płeć i maść, sporządzać umowy kupna i sprzedaży , a przy danym koniu miała stanąć osoba, która go pilnuje. Po wykupionej „partii” koni, zwierzęta miały być wprowadzane do wynajętych środków transportu, jechać w kierunku Tary i tak sukcesywnie, aż do wyczerpania finansów i możliwości zamówionych przewozów dla koni.
Niestety, histeria tłumów…, płacenie każdych pieniędzy za danego konia…, ciągnięcie za rękawy kurtki to w jedną, to w drugą stronę przy asyście co najmniej kilku osób…
Rozumiemy to doskonale ale chcemy wierzyć, że ta silna terapia szokowa doprowadzi do dalszych działań i wspólnie zmienimy ustawę ratującą wszystkie polskie konie.
Wyścig szczurów
– Jedna z fundacji przywiozła ze sobą na skaryszewski targ jednego z najlepszych specjalistów od chorób koni (ortopedę), który pomógł wybrać konie do wykupu
– Tej sprawy nie możemy darować, dlatego o niej piszemy. Duża grupa przedstawicieli innej, dużej, znanej organizacji prozwierzęcej była na targu i absolutnie nie pomogła w momencie, kiedy tłum ponad sto osób pijanych i agresywnych otoczył Malwinę, Krzysztofa i kilka naszych osób, próbujących wyprowadzić wykupionego z transportu siwego ogiera. Podpici handlarze byli jakby w szale. Niektórzy dźgali przerażone zwierzę kijami i z całej siły wrzeszczeli po to, by koń oszalały ze strachu wpadł w panikę, a to mogło doprowadzić do straszliwych następstw. Wezwana przez nas policja odsunęła napierający tłum od nas i zwierzęcia i pomogła wyprowadzić konia w bezpieczne miejsce. Jednej z naszych pozostał bordowy ślad na udzie po handlarskim bacie. Gdy próbowaliśmy wyprowadzić wysokoźrebną klacz (z Litwy) z targu, zwierzę nie mogło zrobić kroku – tak było przerażone i rozdygotane. Droga do naszego transportu nie była daleka ale trwała ponad godzinę. To, że ta klacz tam nie padła to tylko cud. Dalsze wyprowadzanie koni z targu odbywało się cały czas przy asyście policji wstrzymującej napierający, rozwścieczony tłum handlarzy. Niedaleko nas grupa obrońców zwierząt ze znanej organizacji prozwierzęcej tylko się przyglądała.
– Po dwóch nieprzespanych dobach wreszcie dotarłyśmy do Tary. Trzygodzinny sen, cały czas telefony i setki maili. Duże ogiery, które przywieźliśmy ze Skaryszewa zdemolowały nam boksy, kiedy przestały działać środki uspokajające, które miały podane na targu. Wszyscy w Tarze musieli ogarnąć dużą grupę skaryszewskich koni. W środę od rana telewizja w Tarze, do godziny 18, a potem alarmująca informacja, która wypłynęła z sieci – Stowarzyszenie Stajnia Benek „pod Radomiem na stacji przeładunkowej znajduje się ponad 100 koni, w tym konie ze Skaryszewa czekają na załadunek do tirów, które mają wywieźć je do włoskich rzeźni, znajduje się tam wysokoźrebna klacz z wyciętą VIII, natychmiast potrzebujemy 20 tysięcy, Włoch powiedział, ze za tą kwotę nam ją odsprzeda” Po rozmowie z panem Michałem – prezesem tego stowarzyszenia natychmiast poinformowaliśmy wszystkich, żeby jechali i pomogli wykupić wszystkie konie. Wsiadłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy z powrotem (400 km) w stronę Radomia. Dziękujemy za pomoc Sebastianowi, Wiolecie i Łukaszowi za natychmiastową reakcję. O świcie Sebastian był w/w punkcie przeładunkowym, aż do wieczora (część zdjęć z tego miejsca już publikowaliśmy). Okoliczni mieszkańcy wspominali, że w tym punkcie działa „cygan”, który skupuje konie, jednak w czasie trwania skaryszewskiego targu i tuż po nim żadne konie nie były tam zwożone. Generalnie w ogóle nie było tam koni.
Drodzy Państwo, dziwna rozmowa z Włochem o koniu z wyciętym nr 8, którego nigdy tam nie było. Idąc za ciosem sprawdziliśmy punkty gromadzenia koni zasugerowane przez pana Michała ze Stajni Benek. Nigdzie nie było koni, a sam pan „Benek” jeździł za tirami, w których były konie nie przedstawiając zdjęć tych tirów. Resztę sami znacie z postów umieszczanych przez w/w organizacje.
– Fala hejtów – nienawiści, która wylała się w stronę organizatorów akcji – ratowania koni w Skaryszewie – Fundacji Tara – dopełniła czary goryczy, stąd cisza na naszym facebooku, nieopisywanie naszych działań, które cały czas trwały aż do momentu umieszczenia tej informacji. Czy Wasze hejty nas zabolały? Tak! Strasznie! Gdybyśmy nie kochali koni od początku naszej działalności oddawalibyśmy je w adopcje realne ale tego nie robimy. Gdyby nie były nam tak strasznie bliskie i nie traktowalibyśmy ich jak naszej rodziny, oddawane byłyby do szkółek, do osób prywatnych, gdzie byłyby rozmnażane, do przypadkowych osób, od których trzeba byłoby zabierać te zwierzęta, by pozwolić im po prostu żyć. Rany się szybko goją, w szczególności, że nasz żal i naszą dumę możemy sobie schować… Przecież bez Was konie, które żyją od ponad 20 lat w Tarze nigdy nie miałyby szansy na to, by je dopieszczać, karmić marchewkami, jabłuszkami, buraczkami, wzywać weterynarza, gdy któryś z nich „kichnie”. Bez Was nie miałyby szansy na to, by mówić, że stanowią naszą rodzinę… i Waszą.

Od tego momentu będziemy codziennie przedstawiać uratowane dzięki Waszej pomocy konie. Wszystkie znajdują się w Tarze. Pozostaną z nami do końca swoich długich dni. W każdej chwili możecie je odwiedzić , poznać i pomóc nam w opiece nad nimi. Rozpoczęliśmy leczenie i powoli staramy się, aby konie, które do nas trafiły uwierzyły w to, że nie wszyscy ludzie są podli i nam zaufały. Jednak nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie zakończyli tej opowieści. Musimy wszyscy razem doprowadzić do zmiany ustawy o ochronie zwierząt, w której powstanie zapis, że koń jest zwierzęciem towarzyszącym. To doprowadzi do tego, że zakończy się masowy mord polskich koni w rzeźniach. Nie będzie żadnych targów końskich, nie będzie załadunków i wywozu polskich koni do zagranicznych rzeźni… pozostaną organizacje prozwierzęce, które będą służyły ludziom i zwierzętom. Pozostaną organizacje, które zawsze będą dbały o dobrostan koni i przyjmą je do siebie do domu na dożywocie.

komentarzy

  1. Anna 15 kwietnia 2017
  2. Renata Olbrych 28 marca 2017
    • Piotr Jankowiak 28 marca 2017

Skomentuj Renata Olbrych Anuluj pisanie odpowiedzi

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij