Ostatni weekend mieliśmy bardzo intensywny pod względem odwiedzin rodziców chrzestnych i wolontariuszy. Zaczęło się już w piątek rano, kiedy to u bramy pojawiła się ekipa z Lublina: Monika, Iwona, Ania i Kasia. Dziewczyny od razu po wyjściu z samochodu pognały przywitać się ze źrebakami.
W sobotę dojechały Kasia i Agata – studentki z Wrocławia, które po raz pierwszy i mamy nadzieję, że nie ostatni odwiedziły Tarę. Pogoda dopisywała, więc poza standardowymi zajęciami przy zwierzakach, wzięliśmy się za wiosenne porządki. W niedzielę liczba odwiedzin przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Od rana zaczął się ruch. Jedni goście wyjeżdżali, a zaraz przyjeżdżali następni. Przyjechali Marta, Jarek, Agata, Sławek z Arletą, Ania i Lidka. Wszyscy odwiedzili swoje adoptowane koniki. Częstowali zwierzaki przywiezionymi smakołykami – marchewką i jabłkami. Było także czesanie grzyw i czyszczenie konisiów. Nie da się ukryć, że największe powodzenie w tej kwestii miały przywiezione niedawno źrebaki, oraz kucy czka Mgiełka z odnalezionym w ostatnich dniach swoim dzieckiem – Leosiem.
Tradycją już jest, że kiedy przyjeżdża do nas Sławek pichcimy wspólny, wegański obiad.
Piotr w kuchni czuje się jak ryba w wodzie, szybko, więc zaplanował menu i rozdzielił wszystkim zadania – obieranie warzyw, siekanie pomidorów, cebulki, zieleniny. Praca szła jak w dobrze zorganizowanej fabryce, nie było przestojów. Dość szybko pojawił się, więc na stole pyszny obiad – pieczone kotlety, aromatyczne ziemniaczki z pietruszką i… wiadro surówki. Z apetytem i w miłej atmosferze skonsumowaliśmy wspólnie przygotowany posiłek. Po południu odwiedziła nas grupa fanów off roadu z Rawicza z miłą wiadomością – nie jest im obojętny los koni, chcą walczyć o nie, dlatego planują organizację rajdu samochodowego, w trakcie, którego przeprowadzą zbiórkę na rzecz Tary.
Przyjechali także Ela (Gaduła) z Arkiem i córeczką z Kudowy Zdrój. Dla Eli odwiedziny w Tarze były prezentem na dzień kobiet. W międzyczasie odwiedziła nas również Grażyna ze Zgorzelca, wieloletnia przyjaciółka Tary Ostatnimi gośćmi byli Norbert z Moniką, którzy postanowili odwiedzić niedzielnym popołudniem Mgiełkę. Jeżeli kogoś pominęliśmy serdecznie przepraszam, ale „młyn” sobotnio niedzielny w Tarze był naprawdę ogromny. Z powodu „rozstrzelenia” czasowego odwiedzających, bardzo trudno było uchwycić wszystkich na zdjęciach, zwłaszcza, że wszystkim ludziom odwiedzającym, poświęciliśmy 100% uwagi (nikt nie myślał o robieniu zdjęć). Udało nam się „na szczęście” na zdjęciu uchwycić, jedną z grup osób, które nie zawahamy się nazwać prawdziwymi przyjaciółmi Tary.
Zwierzaki cieszyły się z odwiedzin a rodzice chrzestni ze spotkania swoich podopiecznych, zapowiadali kolejne wizyty, w końcu to dopiero początek pięknych wiosennych weekendów, w trakcie, których warto wybrać się do Tary, poprzebywać ze zwierzętami, co daje dużo radości i satysfakcji. Serdecznie zapraszamy wszystkich wirtualnych opiekunów do osobistych odwiedzin adoptowanych zwierzaków.
Moc radości, uśmiechów, wzruszeń gwarantowana!