Spalona – kontynuacja

Spalona i…..dwie blondynki. Tej klaczy nie udało się nam wykupić. Już drugiego dnia sąsiedzi dwóch „cofniętych” braci znaleźli chętnego i szybko klacz została sprzedana i wywieziona. W umówionym terminie podjechałam z zebranymi pieniędzmi po konia i tam ci mali ludzie z satysfakcją w głosie powiedzieli, że konia sprzedali.

Pomimo zakazu sprzedaży konia (była bez paszportu) do innej miejscowości, nakazu podjęcia natychmiastowego leczenia wydanego przez powiatowego lek. wet. i policję, chłopi zrobili, co im się podobało. Zadzwoniłam na policję i do powiatowego lek. wet. z zapytaniem, co na to prawo? Powiatowy lek. wet. natychmiast zareagował. Powiadomił policję i „rozpoczęto dochodzenie”.

Właściciele Spalonej nie mieli umowy sprzedaży konia i mówili że nie wiedzą gdzie ona teraz jest. Obawialiśmy się , że powieźli ją do Rawicza do rzeźni dla koni. Nie odpuściliśmy. Ponieważ Piotr musiał zostać w Tarze , Iwona Moroz i ja rozpoczęłyśmy poszukiwania. Od wioski do wioski, od sklepu do sklepu (sklepy na wsiach to najlepsze źródło informacji)

Znalazłyśmy ją w powiecie górowskim na maleńkiej wsi. Wezwałyśmy tamtejszą policję. Przyjechali po kilku godzinach razem z panią Julitą Pałysa lek. wet. z powiatowej inspekcji wet. w Górze. Były wrzaski i cynizm nowego właściciela klaczy, przekonywanie o złamaniu prawa, dawanie mu znacznie większej kwoty za konia niż on zapłacił- nic to nie dało.

To, co udało się nam załatwić:
– klacz została wyprowadzona z betonowego ciasnego i dusznego pomieszczania na ogrodzony padok z wiatą
– pani doktor ( rewelacyjna kobieta i dobry fachowiec)
Kontroluje sytuację. Ostatnio mówiła, że nie poznalibyśmy tej klaczy. Wyczesana, kopyta zrobione, leczona. W pewnym sensie udało się.
To, co dodaje smaczku sprawie to, to, że odpowiednie służby „ nie mogły „ znaleźć konia, a dwie uparte blondyny znalazły klacz.

Drodzy Państwo.

Uznaliśmy, że Spalona dała szansę na życie innemu koniowi skazanemu na śmierć. Dlatego chcieliśmy wykupić konia bezpośrednio z pod rzeźni, dla Was była by to miła niespodzianka, ale niestety za pierwszym razem nam się nie udało.
W tym momencie uznaliśmy, że musimy Wam wyjaśnić sytuację związaną ze Spaloną.

O piątej rano Scarlett, Dorota, Basia, Oktawia „Oko’,
Doda pojechały pod rzeźnię w Rawiczu. Była sobota dzień, kiedy prywatni właściciele koni mogą wwieźć „za bramę ‘ swoje konie i tam je pozostawić za pieniądze. Obeszłyśmy teren, przez szpary w betonowym za ogrodzeniu widziałyśmy konie, które już tam były, trwał ich rozładunek, to były transporty wwiezione nocą.
Gdy metalowa brama wjazdowa do rzeźni szybko i z hukiem się zamyka za transportem, dla wwiezionych tam koni nie ma już ratunku.
Próbowaliśmy przez ostatnie lata wykupić stamtąd, choć jedno życie, nie ma na to szans. Włoski właściciel rzeźni kiedyś mi powiedział „Polaczki – te wasze sentymenty . Mogę pani sprzedać kiełbasę lub boczek„, Dlatego wiemy, że żeby z tej rzeźni uratować konia trzeba to zrobić na ulicy zanim transport przekroczy bramę.
Czatowałyśmy do ósmej rano, później musiałam zawieźć dziewczyny do Tary, do pomocy Piotrowi.

Na miejscu przed wjazdem została dyżurna Oktawia.
Miała „ złapać” kogoś, kto wwozi jednego lub dwa konie. Około południa wróciłam do Rawicza, tam pod murem znalazłam siedzącą na ziemi „Oko” ściskała w dłoniach aparat fotograficzny, zaryczana, załamana.
„ Scarlett jak wy pojechałyście, co jakiś czas wjeżdżały

Duże transporty z końmi, z takiego transportu handlarz na ulicy nie wyładuje konia …. Boże , Scarlett jak one na mnie patrzyły , jak rżały …. „
„ Oktawia napisz relację z tego miejsca , jak wrócimy do Tary , niech ludzie się dowiedzą , niech znają prawdę .”
„ Nie Scarlett , ja przez to jeszcze raz nie przejdę , nie każ mi tego robić , nie mogę … „
Nie płacz „ Oko „ , wrócimy tam . Uratujemy choć jedno życie . Gdy wyjeżdżają konie w tirach z targów
Mimo wszystko łudzimy się nadzieją , że może jednak nie wiozą ich na śmierć . Jednak przed rzeźnią nikt już nie ma złudzeń .
Wiecie Drodzy Państwo, że Tara dotrzymuje słowa, wykupimy stamtąd, choć jednego konia – w imieniu Spalonej.
Ostatnimi czasy w Tarze pracują Scarlett i Piotr, na pastwiskach Alicja i Ikar. Wolontariusze jeszcze nie „ruszyli”. Już za chwilę wakacje, będą ludzie w Tarze – rozpoczniemy „polowanie” pod rzeźnią od nowa, do skutku.

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij