Strajk kaczek, ich postulaty i nasz pomysł na rozwiązanie tego problemu
W czasie, kiedy szalała ptasia grypa nasze Tarowe stado kur i kaczek w trybie alarmowym zostało odeskortowane do wspólnego schronu i miało tam pozostać do za kończenia epidemii.
Oczywiście schron był wyposażony tak, żeby zapewnić jego mieszkańcom maksymalny komfort. Codziennie dostarczaliśmy świeże racje żywnościowe i w miarę możliwości staraliśmy się wyjść na przeciw oczekiwaniom poszkodowanych.
I tak wszystko funkcjonowało przez kilka miesięcy aż do wczoraj…
W trakcie porannej dostawy żywności okazało się, że w schronie jest bunt w stadzie kaczek, u włazu do schronu przywitała nas Kaczka – aktywistka z żądaniem wysłuchania i natychmiastowej realizacji przedłożonych nam postulatów. Kaczki oświadczyły, że był przeciek informacji do bunkra o tym, że epidemii już nie ma i w związku z tym żądają natychmiastowej przeprowadzki do nowej siedziby, bo mają dość już towarzystwa gadatliwych kur i braku świeżego powietrza,
Postulaty zostały jasno określone – lista żądań była długa…
Sytuacja w bunkrze była napięta a my, mimo najszczerszych chęci wiedzieliśmy, że nie spełnimy żądań w tak krótkim czasie, jaki dały nam kaczki. Wtedy z odsieczą przybyła trójka dzielnych Wolontariuszy – przepraszam Proletariuszy – Krzysztof skonstruował bramkę w istniejącej już zagrodzie, wyposażył willę w specjalne trapy, ułatwiające kaczkom wchodzenie do domu a Sylwia z Natalią umeblowały dom wg żądań strajkujących oraz posadowiły basen w przyległym do domu ogrodzie.
Dzięki tak sprawnej akcji mogliśmy spokojnie wrócić do schronu i poinformować kaczki o spełnionych żądaniach. Kaczka – aktywistka zażądała żeby odtransportować ją natychmiast do nowej siedziby żeby mogła ocenić czy stado może tam się przenieść (tu zdjęcie Krzyśka niosącego kaczkę). Praca naszych Proletariuszy została zaakceptowana przez Przewodniczącą i dostaliśmy zgodę na zorganizowanie transportu dla pozostałych. Kaczki po przenosinach miały pełne skrzydła roboty – część zajęła się przemeblowaniem w nowym domu i ścieleniem posłań dla wszystkich, pozostałe przecierały nowe szlaki w gęstwinie nowego ogrodu i rozpoznawały okolicę.
W rezultacie spór został zakończony, wszystko wróciło do normy a my kolejny raz przekonaliśmy się, że możemy liczyć na naszych Tarowych przyjaciół, którzy uratowali nas z tej opresji.