Zobacz więcej koni do adopcji →
Sułtan to cudowny koń. Jest bardzo miły, spokojny i towarzyski. Dogaduje się ze wszystkimi zwierzętami, jest bardzo przyjacielski. Ludzie też go uwielbiają. Każdy, kto zna Sułtana potwierdzi, że to taki wielki pieszczoch. Jest z nami już od ponad 15 – od tylu lat już by nie żył. Scarlett wykupiła go dosłownie w ostatniej chwili.
Ten kasztanek tylko o malutki włos uniknął śmierci w rzeźni! Tara została poinformowana o dwóch wałachach, które ze spętanymi nogami czekają na przewoźnika na trasie do ubojni. Sznury, które wiązały nogi zwierząt bardzo blisko ze sobą, uniemożliwiały im jakikolwiek ruch. Spętanie jest dla koni bardzo niebezpieczne i stresujące – zwierzę, w którego naturze jest wolność i swobodny ruch, może w panice wyrządzić sobie straszną krzywdę!
Oba konie pochodziły z jednej z podłódzkich szkółek jeździeckich. Wymęczone codziennym i katorżniczym dla nóg i kręgosłupa wożeniem adeptów jeździectwa na swych grzbietach, przestały nadawać się pod siodło. I tak, jak to zwykle bywa, padła decyzja o sprzedaniu ich do rzeźni – przecież nikomu nie potrzebne są konie „wyeksploatowane” lub „buntujące się”.
No i trzeba było przecież jeszcze na nich na koniec zarobić – nie wystarczało, że długo zarabiały złotówki na chleb dla właściciela, nie zasłużyły na emeryturę i kawałek łąki, nie zasłużyły na kostkę siana. W oczach „pana” stały się bezużytecznym mięsem. Niewdzięczność i okrucieństwo – to odpowiednie słowa w tym momencie…
Sytuacja była bardzo skomplikowana – konie potrzebowały natychmiastowego ratunku, nie było czasu do stracenia, gdyż handlarz miał je zabrać w dalszą podróż do rzeźni lada chwila! Szybko i „jakimś cudem” trzeba było zdobyć pieniądze, bo kompletnie nie było czasu na przeprowadzenie zbiórki. Na szczęście Scarlett udało się uzyskać błyskawiczną pożyczkę od dobrych ludzi, pozostała kwestia dojechania na miejsce… Dobrze, że fotoradarów było wtedy znacznie mniej – to był wyścig ze śmiercią i – udało się!
Na mecie było wygrane życie dwóch biednych, spracowanych i nieludzko potraktowanych koni – Sułtana i Pioruna. Gdy Scarlett płaciła za oba konie, handlarz właśnie zajeżdżał na podwórze – minę miał nietęgą ujrzawszy, że jego „konina” została właśnie odsprzedana komuś innemu – nie zarobi tym razem na śmierci…
W oczach Scarlett malowała się ulga, ale też i kolejne troski, jakie przynosi ze sobą utrzymywanie ocalonych koni. Oba wałachy, Sułtan i Piorun, pojechały do nowego domu – do Tary. Przyjaźniły się ze sobą długo, lecz nielękający się elektrycznego pastucha Piorun (tak, to imię było dla Niego przeznaczeniem, jak się okazało) odszedł po ośmiu latach w 2009 roku. Sułtan był przygnębiony, bo z Piorunem łączyła Go bardzo silna więź – jest jednak tak przyjaznym, ciepłym i kochanym konikiem, iż nie miał problemów ze znalezieniem nowej „kompanii braci” – i tak zostali nimi: Dawid, Argus, Hol i Jasiu. Konie bardzo cieszą się swoim towarzystwem – razem korzystają z podarowanego życia w ich prawdziwym i ostatnim już domu, wśród kochających ludzi. Kiedyś miały skończyć żywot w strasznej, spływającej krwią koni rzeźni, teraz już im to nie grozi…
Nigdy nie będą w podobnym zagrożeniu, jeśli tylko nam pomożecie! Każda złotówka kupuje im kolejny beztroski dzień – wodę, jedzenie, leki, wcierki i zabiegi kowalskie. Każda złotówka przekazana na adopcję Sułtana jest dla niego ratunkiem – bo ratowanie nie kończy się na wykupieniu konia. Ratowanie, to darowanie Mu każdej kolejnej minuty, każdej godziny i każdego kolejnego dnia życia!
Sułtana można adoptować w pojedynkę a także wspólnie z partnerem, rodziną, przyjacielem, z całą klasą, szkołą lub działem w firmie. Wystarczy już 20 zł miesięcznie, by dać mu trochę dobroci od świata ludzi. Ten konik naprawdę potrzebuje pomocy Dobrych Ludzi!
Aktualni opiekunowie:
- Adrianna Motylska, Wrocław
- Krystyna Biśta, Jaworzno
- Ewelina, Poznań
- Monika i Mariusz Goetze
- Kasia Grzonkowska
- Monika i Tomek z Poznania
- Gosia Gładysz
Adopcje wirtualne:
Zobacz więcej koni do adopcji →
adopcje@fundacjatara.info