Szanowni Państwo wszem i wobec informujemy, że przed chwilą zostało zakończone szczepienie koni w Tarze.
Szczepienie przeciwko Tężcowi i Grypie. Porządnie zaplanowana, odpowiednio rozłożona między ludzi taka to była akcja. Najwięcej kłopotów mieliśmy z hobbitowymi końmi (kucykami) one zawsze są niesforne, ale w tym przypadku zastosowaliśmy stare metody współpracy z końmi, pewnie w chwili obecnej zadacie sobie pytanie – jakie to metody? Otóż metody przybliżające nas do stanu koni, oczywiście nikt nie mówi o tym by wyprodukować trochę „paczków” u siebie w pokoju, ale by zniżyć się wzrostowo do stanu tych końskich niziołków J. Kucyki stoją w Tarze w biegalni, pierwszym krokiem było zamknięcie drzwi, potem łapanie po kolei i szczepienie na koniec zostały te najmniejsze wzrostem, które o dziwo są najbardziej czupurne, nijak podejść stojąc, i tu w odsiecz przyszło nam pewne doświadczenie z Romeo ze starych czasów, mianowicie opadliśmy na cztery „łapy” i udawaliśmy konie mając przed sobą wiaderko z owsem i co koniki zrobiły?
Podeszły zaciekawione, a jak już zobaczyły, że człowiek to nie jest ta duża istota, pozwoliły się złapać łagodną ręką.
Wracając do historii z Romeo, to dawno, dawno temu (nawet najstarsi górale już tego nie pamiętają) wykupiliśmy go od człowieka, który trzymał go w małej piwniczce tucząc do ubojni. Postawiliśmy go na osobnym padoku iiiiiiiiiiii okazało się, że Romek nie wie, co to trawa, słoma tak, siano tak, ale trawa nie. Zachodziliśmy w głowę, co zrobić, by Romeo zaczął w końcu skubać trawę a była zielona, miękka, soczyście pachnąca, taka, na której chce się położyć i wystawić twarz do słońca (tak, tak to już niedługo J). Przeżucie trawy i wsadzenie mu jej między wargi nie poskutkowało, wypluł dziwnie się krzywiąc. Dopiero w chwili, kiedy opadliśmy na cztery „łapy” i poczęliśmy żuć tą trawę koń wykazał zainteresowanie. Chociaż prawdę mówiąc to jego pierwsze spojrzenie wyrażało pytanie: „czy tych ludzi pogięło taki ładny dywan zżerają”. Po 10 minutach żucia trawy (no my, byliśmy już pełni), Romek powoli zaczął schylać głowę i leniwie skubać, ale za to jak się rozpędził to mu tak do dzisiaj zostało J.
Kolejną ważną informacją jest to, że w związku z tym, że szczepienie za nami, spokojnie mogę wziąć się za robienie filmu o anarchii stad. Na koniec pragnę dodać, iż zdjęcie, które udostępniamy jest z 2008 roku z odrobaczania, dzisiaj nie było czasu by pstrykać nowe.