Ubój rytualny

Chłonny rynek: polskie konie do Włoch, bydło do uboju rytualnego. Polskie schroniska dla psów są przepełnione, a jeżeli bogaty azjatycki rynek zapragnie psiego mięsa, czy polski rząd…
Przedruk z www.rozbrat.org
Ubój rytualny, czyli prawa zwierząt kontra religijny biznes
Metalowy bęben, z którego wystaje tylko głowa obraca się o 180 stopni, rzezak wypowiada formułę „Bismillah” i przecina odkryte przez maszynę gardło, na tyle głęboko, by zwierze umierało jeszcze przez kilka minut. I choć wszystko to jest niezgodne z polskim prawem, praktykuje się w ponad dwudziestu zakładach w kraju. Dlaczego? Bo to ogromne zyski!

300 tys. do Izraela, jeszcze więcej do krajów muzułmańskich – tyle bydlęcych ciał eksportuje Polska w ciągu roku. Są one makabrycznie i niezgodnie z polskim prawem „oczyszczone” z krwi. Jednak władzy to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie! Poseł PSL, Krzysztof Borkowski, sam jest prezesem zarządu Zakładu Mięsnego Mościbrody, gdzie m.in. w ten sposób zabija się zwierzęta. Nic więc dziwnego, że Ustawa o Ochronie Praw Zwierząt odchodzi na dalszy plan, gdy w grę wchodzą ogromne zyski. W 2011 byliśmy największym dostawcą wołowiny do Turcji, a liczby wciąż pną się w górę.

Rytualny ubój – co to takiego?

„Jeżeli ktoś z domu Izraela albo spośród przybyszów, którzy osiedlili się między nimi, będzie spożywał jakąkolwiek krew, zwrócę obliczę moje przeciwko temu człowiekowi […] i wyłączę go spośród ludu. Bo życie ciała jest w krwi”. (Księga Kapłańska, 17, 10-11)

Tyle nam mówi Stary Testament o krwi żywych istot, i to właśnie dlatego islamski ubój rytualny (zabihah) i żydowski (szehita) nie pozwala na ogłuszenie zwierzęcia przed ubojem. Musi być cały czas świadomie, tak by odczuwało paniczny lęk, dzięki czemu wzrasta poziom adrenaliny, czego następstwem jest zwiększone ciśnienie krwi (ciało naturalnie przygotowuje się do ucieczki lub walki). Tak właśnie zestresowane zwierzęta elektrycznym pastuchem zagania się do stalowego bębna z jednym tylko otworem na głowę. Tam unieruchamiane, odwracane są o 180 stopni. Pneumatyczny hak odchyla głowę, a rzezak, ponoć wypowiadając formułę Bismillah (w imię Boga), przecina gardło na tyle głęboko, by krew, intensywnie teraz pompowana mogła w całości wyciec z ciała, jednak ostrożnie, by nie przeciąć rdzenia kręgowego – nie zabić. Dzięki temu zwierzę może jeszcze po wyciągnięciu z klatki oglądać wiszące na haku ciało swego poprzednika, zanim samo straci świadomość i życie. Średnio, w klatce typu Weinberg, byk spędza 104 sekundy, więc często dla szybszego wykrwawienia wykonuje się drugie cięcie i wyrywa tchawicę z krtanią. Codziennie w Polsce takie praktyki oficjalnie stosuje 21 ubojni produkując halal (jak nazywają takie mięso muzułmanie) czy też mięso koszerne (w mowie Żydów).

Swoboda praktyk religijnych kontra Ustawa o Ochronie Praw Zwierząt

Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 roku o ochronie zwierząt już w pierwszym punkcie artykułu pierwszego mówi: „Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę”

Jak więc pogodzić fakt podcinania gardła żywej istocie z tym, że ta istota zdolna jest do odczuwania cierpienia? Jak widać, nie można. Nie jest to jednak jedyna niezgodność takiego działania z prawem. Jak dalej czytamy: „Każde zwierzę wymaga humanitarnego traktowania” (art. 5), gdzie przez „humanitarne traktowanie” rozumie się „traktowanie uwzględniające potrzeby zwierzęcia i zapewniające mu opiekę  i ochronę”. Niestety raczej trudno dowiedzieć się, jakie są konkretne potrzeby zwierzęcia, jednak podrzynanie gardła do nich na pewno nie należy, o czym świadczy choćby to, że aż do ostatniej chwili ciało szamoce się, próbując uciec.

Dalej już jest tylko gorzej, na niekorzyść tego rodzaju uboju, który idealnie wpisuje się w art. 6 („Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć  zadawanie albo  świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień”) właściwie pociągając do odpowiedzialności prawnej wszystkich rzeźników, właścicieli rzeźni, osoby kupujące zwierze ubite rytualnie, a także samych polityków, którzy dziś nie robią nic, by zaprzestać temu nielegalnemu procederowi.

Szczegółowe postępowanie podczas uboju opisane zostały w rozdziale dziesiątym:

Art. 33.
1a. Uśmiercanie zwierząt może odbywać  się  wyłącznie w sposób humanitarny polegający na zadawaniu przy tym minimum cierpienia fizycznego i psychicznego.

Art. 34.
1. Zwierzę kręgowe w ubojni może zostać uśmiercone tylko po uprzednim pozbawieniu  świadomości przez osoby posiadające odpowiednie kwalifikacje.
2. W ubojni wyodrębnia się  pomieszczenie do przetrzymywania zwierząt oraz pomieszczenie do ogłuszania i wykrwawiania zwierzą t.
3. W uboju domowym zwierzęta kopytne mogą  być  uśmiercane tylko po uprzednim
ich pozbawieniu świadomości przez przyuczonego ubojowca.
4. Zabrania się :
[…]
3) wytrzewiania (patroszenia), oparzania, zdejmowania skóry, wędzenia i oddzielania części zwierząt stałocieplnych, przed ustaniem odruchów oddechowych i mięśniowych.

Każdy z wyżej wymienionych punktów jest łamany kilkaset tysięcy razy w roku, za co artykuł 35 rozdziału jedenastego przewiduję karę, która jednak nigdy nie została nałożona na żadnego z tego typu przestępców:

1. Kto zabija, uśmierca zwierzę  albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 ust. 1, art. 33 lub art. 34 ust. 1–4 podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

1a. Tej samej karze podlega ten, kto znęca się  nad zwierzęciem.

Jednak w 2004 roku Ministerstwo Rolnictwa wydało rozporządzenie, które wyłączało ubój zgodny z praktykami religijnymi spod obowiązku ogłuszania zwierząt. Zaistniała dość dziwna sytuacja, w której dwa zapisy są ze sobą sprzeczne. Należy jedna zwrócić uwagę na fakt, na który powołują się ekolodzy w piśmie do ministra rolnictwa Marka Sawickiego z marca br. , że ustawa jest aktem nadrzędnym i akt wykonawczy nie może być z nią sprzeczny. Mimo to, resort rolnictwa poinformował w zeszły czwartek, że nie przewiduje większych zmian w przepisach pozwalających na rytualny ubój zwierząt w niektórych obrządkach religijnych. Dodaje, że unijne przepisy pozwalają na taki ubój.

Jednak okazuje się to nie do końca prawdą, gdyż w Europie taki ubój uznawany jest za niehumanitarny.

A co z polskim prawem?

Ta sytuacja wydaje się przegrana dla ekologów, zwłaszcza po pierwszym w historii spotkaniu Bronisława Komorowskiego z przedstawicielami Konferencji Europejskich Rabinów, które odbyło się w listopadzie ur. i na którym rozmawiano również o uboju rytualnym.

Jednak rozporządzenie musi zostać zmienione, by nie było sprzeczne z ustawą. Pytanie, czy Ministerstwo Rolnictwa nie zabierze się za zmienianie samej ustawy? – Będzie miał nie lada problem – komentuje poseł Suski. – Za ubojem rytualnym stoi gwarantowana konstytucją wolność wyznania i swoboda praktyk religijnych.

No właśnie, czy chodzi tu o „konstytucją wolność wyznania i swoboda praktyk religijnych”? Na pewno nie! Gdyby te sprawy były pierwszorzędne, to dlaczego mielibyśmy zabraniać wydawania za mąż trzynastolatek czy kamienowania za cudzołóstwo? Wszak są to rzeczy jak najbardziej praktykowane w niektórych religiach i czy zabranianie ich nie godzi w swobodę praktyk religijnych?

Zatem, dlaczego przepisy dotyczące ludzi muszą być bezwzględnie przestrzegane, natomiast nie ma problemu w łamaniu tych dotyczących zwierząt?!

Odpowiedzią są oczywiście pieniądze. Ogromne zyski, w obliczu których prawa zwierząt nie mają racji bytu. Jak dowiadujemy się z oświadczenia głównego lekarza weterynarii Janusza Związka, wygłoszonego podczas posiedzenia Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 16 lutego 2012 r.: „obecnie otwiera się szeroko rynek […] krajów muzułmańskich dla polskiej wołowiny […] tak chłonny, że […] może zabraknąć wołowiny na rynek polski. […] w zeszłym roku Polska była numerem jeden w eksporcie wołowiny do Turcji.  […] większość wołowiny wyprodukowanej w Polsce […] została wyeksportowana do Turcji i innych państw muzułmańskich. W tej chwili bardzo poważnie zainteresowane są również Arabia Saudyjska i Izrael. W styczniu byłem w Izraelu i rozmawialiśmy m.in. o sprzedaży zwierząt żywych i mięsa wołowego. Biznesmeni izraelscy określili, że są w stanie zakupić u nas od 100 do 300 tysięcy sztuk zwierząt albo mięsa.”

Nie ma tutaj ani słowa o tym, że procedery związane z tymi planami są niezgodne z polskim prawem, jest za to mowa o możliwości poszerzenia rynku.

Niecały miesiąc wcześniej, na posiedzeniu komisji 26 stycznia 2012 r., poseł Jan Krzysztof Ardanowski (PiS) mówił o tym samym, wspominając o rynkach, „o które walczy w tej chwili cały świat”. Jednak poseł Ardanowski przeanalizował sprawę szerzej i nie omieszkał zwrócić uwagi resortu rolnictwa na ustawę o ochronie zwierząt, by „bardzo uważnie pilnował zapisów dotyczących zwierząt hodowanych przez polskich rolników, jak również np. uboju rytualnego”. Dalej mówi, że „ustawa wprowadza całkowity zakaz uboju rytualnego w Polsce, ponieważ tego typu derogacje występują we wszystkich krajach UE. A to, czy będziemy mogli np. eksportować polskie kurczaki do krajów arabskich, zależy od tego, czy zostanie spełniony wymóg systemu Halal związany wyłącznie z oceną przez uprawnionego imama i również od sposobu prowadzenia uboju właśnie rytualnego. Nad tym trzeba pracować i tego pilnować, żeby się nie okazało, że w trosce o dobro zwierząt zamkniemy sobie dostęp do innych rynków, tak jak kiedyś zrobiliśmy z tuczem gęsi i kaczek na stłuszczone wątroby, a inni się z tego cieszą, bo mają prawa, które pozwalają na tego typu działanie, również w ramach Unii.”

W ten sposób poseł Ardanowski zadrwił z Ustawy o ochronie zwierząt, ukazując jak bardzo, w jego odczuciu, jest nieważna choćby podstawa ustawy (mówiąca o istocie zdolnej do odczuwania cierpienia) w obliczu powiększających się zysków.

Walka trwa

Ekolodzy mają przed sobą ciężką drogę do pokonania. Po pierwsze ich walka może być ciosem wymierzonym w duże korporacje, a więc i duże pieniądze, z którymi, jak wiadomo, ciężko się walczy. Po drugie, na całym świecie sprzeciw wobec uboju zabihah i szehita widziany jest jako przejaw rasizmu i antysemityzmu. Do tego dochodzi fakt, że w Polsce już miał miejsce zakaz uboju rytualnego, do którego doprowadził Stanisław Trzeciak w 1939 roku, motywowany okrucieństwem i brakiem humanitaryzmu wobec zwierząt. Wiele organizacji prozwierzęcych poparło wtedy ten projekt, jednak okazał się on tylko kolejnym przejawem antyżydowskiej kampanii prowadzonej przez Trzeciaka. Tak samo Hitler, na początku swych ruchów skierowanych przeciwko Żydom, zakazał tego typu rzezi.

Jednak dziś jest to tylko szukanie problemów, tylko po to by je znaleźć. Ekologowie z całego świata walczą o to, by skończyć z tym okrucieństwem. Całkowity zakaz obowiązuje w Szwecji, Norwegii, Szwajcarii, Islandii, Nowej Zelandii. Holandia i Belgia – to kraje, które mają być następne. W Polsce, tak jak wyżej wspomniano, w marcu wystosowany został list do ministra Sawickiego, by uregulować prawo. Podpisali się pod nim przedstawiciele organizacji Viva!, IUS Animalia, Pogotowie dla Zwierząt, Ekostraż, Klub Gaja. Podjęte zostały także inne kroki prawne, które dopiero niebawem zostaną przedstawione opinii publicznej – trzeba na bieżąco śledzić sprawę.

Bój jest trudny, gdyż, jak wynika z art. 191 rozdziału VIII Konstytucji RP, „Z wnioskiem w sprawach, o których mowa w art. 188” (art. 188:  „Trybunał Konstytucyjny orzeka w sprawach:  1.zgodności ustaw i umów międzynarodowych z Konstytucją, 2.zgodności ustaw z ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi, których ratyfikacja wymagała uprzedniej zgody wyrażonej w ustawie, 3.zgodności przepisów prawa, wydawanych przez centralne organy państwowe, z Konstytucją, ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi i ustawami, […] 5.skargi konstytucyjnej, o której mowa w art. 79 ust. 1.”) „do Trybunału Konstytucyjnego wystąpić mogą:

1) Prezydent Rzeczypospolitej, Marszałek Sejmu, Marszałek Senatu, Prezes Rady Ministrów, 50 posłów, 30 senatorów, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, Prokurator Generalny, Prezes Najwyższej Izby Kontroli, Rzecznik Praw Obywatelskich,

2) Krajowa Rada Sądownictwa w zakresie, o którym mowa w art. 186 ust. 2,

3) organy stanowiące jednostek samorządu terytorialnego,

4) ogólnokrajowe organy związków zawodowych oraz ogólnokrajowe władze organizacji pracodawców i organizacji zawodowych,

5) kościoły i inne związki wyznaniowe,

6) podmioty określone w art. 79 w zakresie w nim wskazanym.

Podmioty, o których mowa w ust. 1 pkt 3-5, mogą wystąpić z takim wnioskiem, jeżeli akt normatywny dotyczy spraw objętych ich zakresem działania.”

A więc zmiany, czy też respektowania prawa domagać się mogą zarówno ekolodzy, jak i związki wyznaniowe żydów i muzułmanów, a także politycy, którzy na uboju rytualnym zarabiają (choćby poseł Borkowski).

Sprawa nie do wygrania?

Zobaczymy, na razie w toku i wszystko się może zdarzyć. Jednak powinniśmy dołożyć wszelkich starań by się udało, w końcu, dążąc do całkowitego zamknięcia rzeźni i zakończenia zabijania zwierząt, musimy gdzieś postawić kolejny krok. Wprowadziliśmy zakaz tuczu kaczek i gęsi, nie wolno już pakować żywych ryb w foliowe torby, polepszamy warunki kur niosek – to tylko część z rzeczy, które zdziałaliśmy, na które mieliśmy wpływ. Niech całkowity zakaz zabójstwa „rytualnego” zwierząt będzie następny!

 

Ubój rytualny Ubój rytualny

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij