Im się udało, ale… Już od samego początku, gdy zaźrebiają klacz, dla nienarodzonego źrebaka istnieje dokładny, z góry ustalony plan życia. Są różne scenariusze w zależności od tego, jaki koń się urodzi.
Może on najpierw startować w zawodach – odnosząc sukcesy, stanie się najlepszym przyjacielem, w innym wypadku odsprzeda się go. Do rekreacji w prywatne ręce, albo do szkółki jeździeckiej – tam jest „przemiał”, zawsze znajdzie się chętny, który weźmie młodego, zadbanego i ułożonego konia. Koń zarobi mnóstwo pieniędzy, tłukąc jazdy od rana do wieczora. Gdy się zestarzeje, albo przytrafi mu się choroba czy też kontuzja uniemożliwiająca dosiadanie, pojedzie do rzeźni – jednej z lokalnych, albo na koński targ – w nocy wpakuje się go do TIR-a. Dzieciom w szkółce powie się, że „poszedł do chłopa na zieloną trawkę „, by odpoczywać do końca swoich dni. No bo jak wytłumaczyć, że ktoś starego „Karino” ktoś zje? Gdy koń już jako źrebak jest chory, słaby – rzeźnia.
Zdrowego, ale bez szans na sukcesy, od razu się sprzedaje – do rekreacji lub szkółki (i historia się powtarza). Jeśli koń trafi do prywatnego właściciela, to tak, jakby wygrał los na loterii, chociaż na końcu, co bardzo prawdopodobne, i tak pewnie trafi do rzeźni… Tak niestety już jest w naszym kraju. Tak wygląda życie wielu koni… Jeśli urodzi się klacz, to ścieżka życia może wyglądać tak samo, jak w przypadku samców, tylko że dodatkowo urodzi ona jeszcze źrebaki – wiele źrebaków – które można przecież na przykład od razu sprzedawać, jak tylko przestanie taki maluch mleko ssać (tzw. odsad), do rzeźni, do TIR-a na targu, albo wychować i wykorzystać, jak wyżej. Gdy już taka klacz będzie za stara, by na niej jeździć, by mogła pracować i zarabiać, to jeszcze urodzi jednego źrebaka „na do widzenia”, a potem z tym ostatnim jeszcze w brzuchu, żeby była cięższa, pojedzie do rzeźni… Nie podoba Wam się taki stan rzeczy? Nam też nie. Dlatego ratujemy konie! Dlatego walczymy o zmiany!
„Koń jest zwierzęciem TOWARZYSZĄCYM człowiekowi”!