Urodziny Lido

Nasz garbonosy Lido obchodzi dziś swoje 18 urodziny 

Lido trafił do nas jako młody konik, miał ok 1,5 roku. Wtedy, pod koniec lutego, przyjechał do nas rolnik z pobliskiej wsi, ponieważ słyszał, że w Tarze jest dużo koni, a on akurat szukał jakiegoś do pracy. Oczywiście od razu usłyszał, że Tara nie oddaje swoich koni i nie ma możliwości kupna konia od nas. A dlaczego szukał konia? W czasie rozmowy okazało się, że chwilę wcześniej odwiózł do rzeźni w Rawiczu swoją klacz, ponieważ okulała. Poza tym, jak sam stwierdził, nie było sensu jej dłużej trzymać, bo nie miała już siły pracować i była stara. Okazało się również, że po tej biednej klaczy został ogierek. A ponieważ był młodziutki nie mógł jeszcze pracować. Dla tego mężczyzny nie miało sensu trzymanie go, więc ustalił już termin, kiedy mógł go zawieźć do rzeźni.

Co o tym myśleć? Jak zareagować? Matka zabita, a w gospodarstwie czeka jej dziecko, czeka na taki sam los…

Scarlett oczywiście pojechała sprawdzić, co się dzieje na podwórku tego pana, któremu w zasadzie było wszystko jedno co stanie się z maluchem, byle tylko pozbyć się problemu, i oczywiście jeszcze coś zarobić. Kiedy dojechała na miejsce, okazało się, że ogierek stał na łańcuchu w małej ceglanej obórce. Kiedy Scarlett spojrzała mu w oczy, wiedziała już, że nie ma odwrotu, że nie może go po prostu zostawić. Kolejny raz obiecała… Z właścicielem umówiła się, że wykupi tego konia. Musiała tylko zdążyć przed terminem wyznaczonym w rzeźni. Jeśli nie pojawi się z pieniędzmi, koń zostanie wywieziony do Rawicza, żeby nie zmarnować miejsca w kolejce… 

W owym czasie na koncie Tary nie było żadnych pieniędzy. Nie istniał też wtedy Facebook, informacje nie rozchodziły się tak szybko. Pozostało wydzwanianie do wszystkich znajomych po wsparcie lub pożyczkę. Scarlett zadzwoniła między innymi. do p. Haliny z Wrocławia, która bardzo kochała zwierzęta i od zawsze służyła pomocą. Jednak wtedy była tuż po remoncie mieszkania, nie miała żadnych oszczędności. Wieczór przed terminem wywozu do rzeźni zadzwoniła do Scarlett z zapytaniem czy udało jej się zebrać pieniądze. Udało się, ale tylko 500zł, a potrzeba było dużo więcej. Chciała jedna pojechać i wpłacić zaliczkę, żeby przedłużyć czas.

W słuchawce usłyszała jednak dobry, spokojny głos p. Haliny: „Scarlett, nie musisz. Mam pełną kwotę na tego konia.

Naszej rozmowie przysłuchiwała się moja mama, Lidia. Nic nie mówiła, nie dopytywała, tylko słuchała. Jest starszą osobą, schorowaną, nie chodzi, cierpi na Alzhaimera. Dziś rano poprosiła mnie o rozmowę i powiedziała: „Dziecko, przez ostatnich kilka lat odkładałam pieniądze na mój pogrzeb, żeby nikogo tym nie obciążać. Wiesz, że zawsze kochałam zwierzęta i od kiedy pamiętam marzyłam o swoim koniu. W mojej szafie są schowane te oszczędności. Weź je proszę i uratujcie go. Mam tylko jedną prośbę, nadajcie mu moje imię.” 

Trudno było uwierzyć, ale udało się, w ostatnim momencie.

Przywieźliśmy Lido następnego dnia. Był w złym stanie, zaniedbany, kulał na tylną nogę i miał grzybicę. Jak się okazało nigdy nie był na dworze. Jednak w Tarze szybko udało się go wyleczyć. Leki, opieka, dobre jedzenie i świeże powietrze pozwoliły mu dojść do siebie. Kiedy przyszło lato wypasał się już razem z innymi końmi. 

Minął mniej więcej rok od wykupienia Lido praktycznie spod bram rzeźni. Pani Lidia przyjechała do Tary poznać uratowane przez siebie życie, swojego wymarzonego konia. Konie były dość daleko na łąkach, więc chłopacy musieli przenieść panią na wózku przez wysokie trawy. Wszyscy zdawali sobie sprawę, jak ważny jest to dla niej dzień. Podprowadzili do niej Lido. To był niezwykle wzruszający moment. Koń pochylił głowę w jej stronę, a ona przez łzy cichutko z nim rozmawiała. Szczęśliwa… 

Odkąd Lido trafił do Tary, czyli przez prawie całe swoje życie, nigdy nie musiał pracować, nigdy nie miał siodła na grzebiecie, nikt na nim nie jeździł.

Jego najlepszym przyjacielem stał się Rett. Tam gdzie jeden, zaraz na pewno pojawi się i drugi. Razem z nimi trzymają się również Jessica i Rett. W stajni też stoją wszystkie obok siebie. Zawsze razem, nie niszczymy ich przyjaźni, nie rozdzielamy. Mogą żyć spokojnie u boku przyjaciół, wśród dużej końskiej rodziny. Lido jest bardzo przyjaznym koniem, pozytywnie nastawionym do ludzi. Zawsze chętnie podejdzie, da się pogłaskać.

I właśnie tego spokoju, czasu wśród końskich braci i sióstr, beztroskich zabaw i pastwisk po sam horyzont chcemy Ci, nasz Przyjacielu, życzyć z okazji urodzin. Żyj pełną piersią, bądź zdrowy i po prostu szczęśliwy.

urodziny

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij