Wyobraźcie sobie w jakim tempie czterdziestokonne stado jest w stanie wykosić łąkę z trawą. Jak się pewnie domyślacie, dzieje się to dosyć szybko. Dlatego dla tych koni, które nie pojechały na pastwiska stosujemy coś w rodzaju trójpolówki – tzn. część terenów odgradzamy, żeby rosła na nich bujna trawa, a kiedy konie wyjedzą, a resztki roślinności wydepczą, tworząc stepy piskorzyńskie, przechodzą na kolejną parcelę. W ten sposób wystarcza im na dłużej trawy, niż gdyby chodziły po całym terenie. Konie zawsze ochoczo galopują całym stadem na nowy teren. Obiegają go wokoło, zapoznając się z miejscem. Po czym zabierają się do konsumpcji świeżej zieleniny. Kilka dni temu właśnie przepuściliśmy tarowe stadko w okolice parku. Tak to właśnie wyglądało.
(kk)