Wakacyjny wolontariat

Od kilku lat regularnie w okresie wakacyjnym w ramach współpracy odwiedzają nas grupy wolontariuszy z IBO, na ten rok ustalone były 3 grupy, dodatkowo poprzez to, iż w poprzednich latach, w ramach powyższego wolontariatu pojawiały się również grupy Skautów Belgijskich ( a reklama słowna robi swoje) w tym roku przyszło nam gościć poza programem dwie grupy owych właśnie skautów.

  • Pierwsza grupa, która pojawiła się w Tarze była grupa Max (jedna z opiekunek i tak też te grupy nazywaliśmy, imionami opiekunów)
  • Druga grupa to grupa Jaminy i Jelke (Jamina była jedną z wolontariuszek, przyjeżdżającą w poprzednich latach, w tym roku przyjechała już, jako opiekunka)
  • Trzecia grupa to grupa Pandy I Koali ( To totemiczne imiona owych wychowawców i innymi się nie posługiwali)
  • Czwarta grupa to grupa namiotowców ( Z powodu wcześniejszych ustaleń i obłożenia miejsc noclegowych ta grupa, jako jedyna spała w namiotach)
  • Piąta grupa to grupa „Starszych” ( Była to ostatnia grupa gdzie byli już sami dorośli ludzie i z tego, co zauważyliśmy, nie mieli jasno wytyczonego opiekuna, każdy był wychowawcą dla siebie samego)

Wszystkie grupy były w Tarze w granicach miesiąca lipca, w jednym przypadku nałożyły się na siebie trzy grupy (około 60 osób) i trochę kiepsko było z pomieszczeniem ich we wszystkich pokojach, ale byli na tyle zaradni, iż w końcu się udało, i tak cały lipiec Tara rozbrzmiewała mieszanka angielskiego, francuskiego i niderlandzkiego
Dostaliśmy do dyspozycji ogromny sztab ludzi, i rozpoczęliśmy realizacje wszystkich założeń w Tarze na ten rok a założenia były proste porządek, porządek i jeszcze raz porządek.
W pierwszej kolejności musieliśmy uprać się z bałaganem za stajnią Huculską, pozostał on po 2010 roku, kiedy to przeprowadziliśmy remont generalny dachu, sterty papy zmieszane z resztkami tarcicy i więźby dachowej, a na wierzchu piorunochron i kawałki blachy, którymi to przed remontem łataliśmy cieknący dach.

Pracy było bardzo dużo.

Najpierw segregacja na poszczególne składniki ( z papą było najgorzej, przez te dwa lata zdążyła stworzyć już bitumiczny monolit), i tu należą się ogromne brawa dla dziewcząt gdyż pomimo tego ciężkiego zajęcia zakończyły segregację do końca, chociaż czasem wyglądały jak górnicy po zmianie. Kolejnym etapem było powywożenie kupek w odpowiednie miejsca i zrobiło się czysto.
Jedna z grup od początku zajęła się pociętym drzewem złożonym w okrąg przed warsztatami, drzewem pamiętającym jeszcze rok 2009. Przez 5 dni kilkanaście osób ładowało je na taczki i wywoziło do jednego z pomieszczeń to uzmysławia jak dużo tego drzewa było. Uprzątnięcie całości dało im ogromną satysfakcję, a radość przy ostatnim kawałku pociętego drzewa, był nie do opisania. W międzyczasie następna z grup zajęła się rozbieraniem ogrodzeń (niestety ogrodzenia, które stawialiśmy dwa lata temu nadają się już tylko do rozbiórki, słupki pomimo impregnacji, przegniły a z żerdziami konie robiły, co chciały), w tym roku planujemy zakupić podkłady kolejowe, jako słupki by służyły kilkadzieścia lat, to ciągłe budowanie i rozbieranie jest dosyć uciążliwe. Co do ogrodzeń to część osób zajęła się ich remontem a głównie chodzi o ogrodzenie Goldena, który połamał, co tylko można było, biorąc pod uwagę ich niedoświadczenie w tego typy pracy, metody które stosowali były dosyć nowatorskie, ale co najważniejsze skuteczne. W ramach przerywnika w pracy grupy kolejno wyjeżdżały na pastwiska, gdzie upajając się wspaniałą polską przyrodą, zachwycali się tarowymi końmi.

Z opisu mogłoby się wydawać, że zostało wykonane mało pracy, jednak należy sobie uświadomić, iż dodatkowo ta młodzież pomalowała gołębnik, pomagała w codziennym dawaniu trawy koniom, pomagała w zapełnianiu stodoły sianem, załadowała przeogromną (liczona w dziesiątkach ton) ilość owsa do worków i magazynu, zwijała taśmy z ogrodzenia elektrycznego, oczyszczała drzewa z poniższych gałęzi, pomagała w karmieniu zwierząt, sprzątała padoki, codziennie szczotkowała konie, a nadto znajdowała czas na wspólną zabawę, gotowanie i inne zabiegi życia codziennego. Należy sobie uświadomić jedną bardzo ważną rzecz w wolontariacie, że jest to ich wolny czas poświęcony dla jakiejś idei, że są to wakacje, które mogliby spędzić nad morzem lub w górach, dlatego też i my staramy się by ta pomoc przez jej nadmierną ilość nie znudziła się zbyt szybko, wszak czas na odpoczynek i zabawę też musi mieć swoje miejsce.

Przy pożegnaniu się z tymi grupami, wielu roniło łzy, były braterskie uściski a co najważniejsze padały obietnice rychłego powrotu w przyszłym roku.

 

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij