Wakacje w Tarze kojarzą się zawsze z ogromną ilością wolontariuszy. W tym roku było ich stanowczo mniej niż w poprzednich latach. Okres powakacyjny to okres pustki i ciszy. Zostają nieliczni, ludzie przyjeżdżają sporadycznie. Ci nieliczni, również tworzą Tarę i tak było też w dniu wczorajszym. Niby z jednej strony to tylko trzy osoby Marta, Oktawia i Dagmara, ale z drugiej strony, to aż trzy osoby, niosące ogromną pomoc. I tak w sobotę, oprócz zwykłych obowiązków takich jak karmienie, ścielenie, opieka nad zwierzętami, udało nam się rozebrać praktycznie cały, stary kojec Rodzynka (w jego miejscu stanie nowy, większy), przeprowadzić trochę prac ogrodniczych przy miejscu ogniskowym (dziewczyny wykonały pielenie pomiędzy świerkami i rozsypały korę, Reniu i Robercie dziękujemy) i wystarczyło też czasu by wspólnie posiedzieć i porozmawiać na tematy dalszego rozwoju Tary. Sobotę można spokojnie uznać za zaliczoną i wykorzystana do granic możliwości. A nad wszystkim czuwała jak zwykle rozleniwiona suczka Diana.