„Wstępy” Skaryszewskie 2018 – podsumowanie

Sprawa koni zwożony na „Wstępy” skaryszewskie leży na sercu Tary już od wielu lat. Początki były bardzo trudne bo targ odbywał się na polach, bez kontroli lekarzy wet, bez policji bez jakichkolwiek zasad. Konie, niejednokrotnie chore, poranione były masowo wywożone stamtąd na rzeź. Skaryszew stał się symbolem tego haniebnego procederu, znanym w całej Europie. Tysiące koni wyjeżdżało każdego roku w swoją ostatnią, pełną cierpienia podróż.
W latach ostrej walki 2011 – 2017 bezpośrednio na targu w Skaryszewie i później, poza nim, wysyłania pism do wszelkich urzędów odpowiedzialnych za to, spotkań w sejmie, manifestacji i protestów udało się wypracować:

  • targ w Skaryszewie nie jest już największym targiem dla koni rzeźnych w Europie. Liczba sprzedanych tam koni z kilku tysięcy zmniejszyła się do kilkuset
  • w trakcie trwania targów obecni są lekarze weterynarii
  • zbudowano oświetlone wiaty chroniące zwierzęta przed warunkami atmosferycznymi
  • odbywają się kontrole paszportów koni
  • na targu obecna jest Policja, która ma dopilnować bezpieczeństwa zwierząt i ludzi
  • nagłośniliśmy to miejsce do rangi symbolu masowego wywozu polskich koni na rzeź. Świat dowiedział się, co tam się dzieje.
  • UMiG Skaryszew już nie zarabia na wstępach.

Mimo tego dla nas nadal to co działo się z końmi na targach było niedopuszczalne.

Jedynym sposobem na zakończenie tego koszmaru było zamknięcie Wstępów Skaryszewskich. W 2017 zorganizowaliśmy wielką akcję wykupu koni, organizowaliśmy manifestacje, które miały doprowadzić do zamknięcia Wstępów. Wtedy właśnie ni stąd ni zowąd wtrąciła się fundacja, która ogłosiła wszystkim, że podpisali porozumienie z Władzami Skaryszewa na mocy, którego targi mają zmienić całą swoją formułę. Główne założenia tego porozumienia były takie:

  • żaden koń ma nie być wywieziony na rzeź,
  • właściciele koni muszą pokazać zaświadczenia o stanie zdrowia,
  • warunki bytowe dla koni mają ulec znacznej poprawie, konie mają stać podzielone wg płci
  • słowo „handel”, który był w 90 procentach handlem rzeźnym, zostanie zastąpiony pokazami i zwyczajną sprzedażą koni,
  • wprowadzenie ograniczenia pojazdów, wjeżdżających na targ do tych, których masa nie przekracza 7,5 Tony – żaden hurtowy odbiorca ani zbywca nie wjedzie już na teren targów.
  • współpracować będzie ITD, które będzie kontrolować na dojazdach do miasta pojazdy nie spełniające wymogów
  • targ rozpocznie się o 5 rano i żaden koń nie zostanie wpuszczony na teren targów przed tą godziną
  • dopilnowany będzie zakaz spożywania alkoholu na terenie targów
  • wszelkie przejawy okrucieństwa wobec zwierząt, bicie, krzyki zostaną natychmiast surowo ukarane

Co z tego porozumienia okazało się prawdą? NIC!

Oto co zastaliśmy będąc na targach:

  • konie były przywożone na targ wiele godzin przed rozpoczęciem oficjalnym,
  • samochody z końmi ustawiane były w kolejkach na rogatkach miasta, główna kolejka samochodów ustawiana była na polu przy cmentarzu. Punkty te oczywiście były wyznaczone przez organizatorów. Rekordzista przybył z koniem na targ już w okolicach godz 17:00. Za tym samochodem w szybkim tempie organizatorzy ustawiali kolejne. Łatwo policzyć ile czasu zwierzęta spędziły w tych koszmarnych warunkach. Wiele samochodów przybyło z daleka…
  • Kierowcy w swoich pojazdach mieli uruchomione silniki żeby siedzieć w ciepłych autach a spaliny z silników wdychały konie stojące w naczepach.
  • To, że w kolejkach stał ogrom nieprzystosowanych pojazdów, w których stłoczone konie tkwiły wiele godzin bez wody i jedzenia, przy dość dużym mrozie to tylko jedna z wielu niedopuszczalnych zmian.
  • Transakcje sprzedaży/zakupu rozpoczęły się w tych kolejkach na długo przed otwarciem oficjalnym targów. Dzięki temu z wielu samochodów zwierzęta w ogóle nie zostały wypuszczone.
  • Inspektor, działający na targu w imieniu Fundacji, która zawarła porozumienie z władzami miasta dla przykładu odesłał kilka pojazdów z kolejki (w tej samej kolejce stał pojazd na pace, którego stała potężna zimnokrwista klacz, pojazd był tak mały że nie mogła wyprostować głowy, była bardzo spocona). Między innymi odesłał traktor, przy którym była niezadaszona przyczepa z mokrym, spętanym sznurami, poranionym źrebakiem. Owszem inspektor odesłał ten pojazd z kolejki i wykrzyczał, że na targ nie wjedzie ale nie zadbał o udzielenie pomocy zwierzęciu. Zwierzę było w takim stanie, że powinno być interwencyjnie odebrane właścicielowi. Posiadamy dokumentację video, którą udostępnimy
  • Konie były przywożone na targ meblowozami, samochodami – chłodniami itp.
  • Owszem wjazd na targ odbył się punktualnie o 5 rano ale po nim nastąpił rozładunek zwierząt, które zziębnięte, zmęczone, mokre od potu (w samochodach chłodniach, bez dobrej wentylacji konie przez wiele godzin stały spocone i po otwarciu takiego pojazdu para buchała wręcz a mokre zwierzęta były wyprowadzane na mróz) były wypychane z samochodów prosto w tłum nietrzeźwych, krzyczących handlarzy. Rampa do bezpiecznego rozładunku koni została użyta tylko raz. Konie wyskakiwały wręcz z ciężarówek po bardzo stromych trapach. Sfrustrowani utrudnieniami handlarze, już mocno nietrzeźwi wyładowywali swoje emocje krzycząc i bijąc swoje zwierzęta. Nikt z organizatorów lub organizacji odpowiedzialnych za te „zmiany” nie uczestniczył przy rozładunku.
  • Zwierzęta miały być podzielone wg płci – ten przepis niestety był martwy. Owszem obsługa targu kierowała do poszczególnych, wyznaczonych wiat ale nie dopilnowała tego czy to zwierzę rzeczywiście tam trafiło – dzięki temu małe źrebaki znów stały pomiędzy dorosłymi końmi, klacze znów były gwałcone przez zestresowane ogiery. Odległości pomiędzy końmi były zbyt małe i przez to konie mogły się kopać, gryźć…
    Nawet gdyby rzeczywiście był podział płci to ważące ok tony ogiery, stłoczone, nieznające się wzajemnie stanowią dla siebie samych poważne zagrożenie. Przyczepione kilkoma linami do barierki często wieszały się na kantarach starając się uwolnić. Taki proceder nie ma nic wspólnego z pokazami koni o których ciągle wspomina Burmistrz
  • Na terenie targu i poza nim biegali jak zwykle ci sami, którzy są Skaryszewie co roku, handlarze z Włoch, Rumunii i nie kryli się z tym, że jak zwykle przyjechali po konie na rzeź…
  • Tiry, które miały zabrać konie do rzeźni były zaparkowane na stacjach benzynowych, w lasach itp. a przeładunki koni odbywały się we wszelkich możliwych miejscach poza targiem.
  • Zwierzęta nadal były bez wody i jedzenia. Bardzo szokujące dla nas było to, kiedy drugiego dnia pojawiliśmy się na targu (wg organizatora drugi dzień był dla koni ras szlachetnych, półszlachetnych tych, które są przeznaczone do rekreacji, sportu) i zastaliśmy kilkanaście koni dorosłych, te które nie zostały sprzedane poprzedniego dnia i kilkanaście kucyków (Burmistrz uparcie twierdzi, że Wstępy są właśnie dla takich koni a tych zimnokrwistych na rzeź jest niewiele…) organizatorzy roznosili oznakowane wiaderka z wodą i każdy koń miał przed sobą siatkę z sianem a lokalna telewizja kręciła w tym czasie materiał o targach…
  • Alkohol lał się strumieniami i można śmiało stwierdzić, że większość handlujących była pod jego wpływem – burmistrz Skaryszewa otrzymał pismo od Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych mówiące o całkowitym zakazie spożywania alkoholu w trakcie imprezy masowej (pismo załączamy do tego posta) – wielokrotnie zostało złamane prawo!
  • Opieka weterynaryjna również nie zadziałała tak jak obiecywano. Kiedy zgłosiliśmy konia z rozciętą powieką i krwawiącymi chrapami usłyszeliśmy, że to jest dawna rana i koń od tego nie umrze… Kiedy wezwaliśmy inspekcję wet. do konia, który stał na pace samochodu zbyt małej dla niego tak, że koń nie mógł wyprostować głowy – wraz z policjantem, który brał udział w interwencji usłyszeliśmy, że służby pracują od 4 rano, była godzina ok 22:00…

Sukcesywnie będziemy pokazywać Wam na zdjęciach, filmach to wszystko co opisaliśmy powyżej. Nawet gdyby, tak jak twierdzi organizacja, która spowodowała ten zamęt, żaden koń stamtąd nie wyjechał na rzeź (co niestety również okazało się nieprawdą) to i tak warunki jakie tam panują są niedopuszczalne i żadne zwierzę nie powinno być narażone na to, że się tam znajdzie. Przerażenie w oczach tych zwierząt, rżenie wołające o pomoc będzie w naszych uszach jeszcze długo. Udało nam się uratować kilka żyć, ale większość z tych, które się tam znalazły prawdopodobnie już została zabita w rzeźni. Ich już nie da się uratować, ale musimy zrobić wszystko żeby zakończyć tą gehennę polskich koni.

Koszmar tego roku by się nie wydarzył gdyby nie „porozumienie i dialogi” pewnej organizacji z władzami miasta.

Wtrącając się zniszczyli wiele lat walki o zakończenie koszmaru koni w Skaryszewie. W Polsce są setki targów, niekontrolowanych, gdzie warunki handlu są takie jak w Skaryszewie wtedy kiedy Tara zaczynała swoją walkę o to miejsce, dlaczego zatem nie wzięli się za to gdzie jeszcze jest tyle do zrobienia?! Zamknięcie targu w Skaryszewie miało być początkiem zlikwidowania pozostałych miejsc handlu końmi . Swoim działaniem zniszczyli wieloletnią walkę o dobro koni!
Jedno jest pewne – dopilnujemy, że za rok targu w Skaryszewie już nie będzie!

Zobaczcie jeszcze nagranie osoby, która nie związana z żadną organizacją pojechała do Skaryszewa prywatnie w obronie koni…
Aleksandra Majchrzak

 

 

Pismo Pismo

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij