Tara to nie tylko zwierzęta, ale i ogromny zbiór ludzi. Są wśród nich tacy nowo poznani i tacy wieloletni przekształcający się w przyjaciół. Takim jest Wojtek „bieszczadnik”. O jego przygodach można by napisać grube tomy, jednak nie o nim ma być ta wiadomość, a o jego wnuczce Zosi.
Zosia to taka mała iskierka, rezolutna, z tysiącem pytań, nie ma miejsca, w które nie chciałaby wejść, a dodatkowo po dziadku odziedziczyła wielką odwagę i zamiłowanie do przyrody, zwierząt.
Zosia ostatnio odwiedziła Tarę i choć pogoda nie dopisała, to jednak „zakasała rękawy i ochoczo ruszyła do pomocy. Tu nakarmiła zwierzątka, tam posprzątała trochę, ale za główny cel postawiła sobie wzmocnienie choinek okalających miejsce ogniskowe, bo jak stwierdziła „krzywo stoją to i krzywe urosną”. Pracowała ciężko, wyszukiwała listewki, strugała je siekierką, i wbijała młotkiem.
Praca została wykonana na piątkę z plusem.
Dziadku Wojtku i wnuczko Zosiu dziękujemy i przyjeżdżajcie jak najczęściej.