Bożena z Niemiec

„Druhu!

Rozmawialiśmy niedawno przez telefon, prawie widziałam Twą uśmiechnięta twarz, choć masz policzek sparaliżowany, tak jak i nogi. Och, druhu kochany… Nie śmiem odmówić pomocy Twojej córce, którą wychowałeś według znanych mi zasad. Chciałeś, by świat był otoczony uśmiechem. Moje życie… To wszystko, co czynię to również przez Ciebie.
Czuwaj! Scarlett”

31 grudnia 2015 roku, o świcie Druh Tadeusz Roszyk opuścił wszystkich, którzy Go kochali.

Drodzy Państwo,

Ludzkie losy są gdzieś zapisane… Nikt nie wie, kiedy i w jakim czasie, czyje drogi się ze sobą splotą.  Po wielu latach córka Tadeusza Roszyka odezwała się do mnie prosząc o pomoc dla trzech koni, którymi cała rodzina Roszyków się zaopiekowała. Tę historię przedstawialiśmy 19 października 2015r. Prosimy o pomoc dla wspaniałej rodziny, która nigdy nie odmawiała pomocy naszym braciom mniejszym. Między innymi dlatego są w tarapatach. Podajemy nr konta Tary, na które prosimy, wpłacajcie choćby najdrobniejsze kwoty:

Nr konta:
PKOBP S.A. Oddział 3 we Wrocławiu
75 1020 5242 0000 2902 0191 7236
dla wpłat z zagranicy:
IBAN : PL75102052420000290201917236
SWIFT(BIC) : BPKOPLPW
Tytuł przelewu: „Dla Ciebie Druhu”

Mail, którego otrzymaliśmy dzisiaj od Bożeny Roszyk:

„Witaj Scarlett!
Ponownie błagam Ciebie o pomoc… Historia naszych 3 koni którą Tobie w październiku opisałam niestety przemieniła się w tragedię. Mój kochany Tata zmarł 31.12.2015 nagle w domu. Pozostawił wielką lukę w naszych sercach, której nie da się niczym wypełnić. Nastąpiło to czego się obawiałam. Co się od ostatniego maila zmieniło? Wypowiedziano nam garaż gdzie składowałyśmy siano i zabroniono wjeżdżanie na teren posesji. Oficjalny powód: garaż potrzebują na parkowanie samochodu, a na posesji za dużo obcych samochodów. Nieoficjalnie: wstawiłam się za pół dzikimi kotami i ich kastracją sprowadzając znajomą z ochrony zwierząt, a samochody to nasz co dzień i co jakiś czas weterynarz i hoemopatka. Na łąkę dostajemy się polną błotnistą drogą przez którą musimy dowozić też siano (ostatnio auto z pełną przyczepą utknęło w błocie i o mały włos nie straciłam samochodu). Ale nie to jest największym problemem. Siano składujemy w rozwalającej się i przeciekającej przyczepie. Plus tego- konie mają dostęp do siana 24 godz/dobę i Opi (staruszek Lorbas ciutkę przytył). Koszty leczenia Lorbasa w samym grudniu przerosły 300 Euro (nie licząc siana – homeopata, weterynarz, dodatkowa odżywka dla koni z problemami żołądkowymi, kuracja wrzodowa, minerały itd…). Pozostałe dwa także potrzebują dalszej opieki medycznej i tak pozostanie.
Od 4 miesięcy jestem  niezdolna do pracy. Mój pobyt w szpitalu plus zwolnienie lekarskie nie polepszyły sytuacji finansowej… Do tego w lutym moją córkę także czeka kolejny pobyt w szpitalu. Nadal nie mamy nikogo kto mógłby nam pomóc w tej sytuacji. Jesteśmy z córką same. Nie mam już teraz żadnych możliwości utrzymania koni, ani finansowych ani fizycznych. Nasza egzystencja stoi pod wielkim znakiem zapytania gdyż będziemy musieli się także wyprowadzić z domu w którym teraz mieszkamy, gdyż nie stać nas będzie na czynsz. Problem w tym, że nikt nie chce wynająć domu kiedy słyszą o zwierzętach domowych. Tak więc błagam nie o pomoc dla nas tylko dla tych trzech podrzuconych nam 2 lata temu wspaniałych koni. Pomóżcie!
Bożena z rodzina”

Prochy Tadeusza Ruszyka zostaną niedługo przewiezione do kraju, pogrzeb odbędzie się we Wrocławiu. Czekamy jeszcze na informację. Wtedy mogłabym przekazać Jego rodzinie środki, które zostaną zgromadzone na koncie fundacji.

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij