Bracia krwi.

Apelujemy o pomoc!

Dwa konie – dlaczego właśnie te? Dlaczego przepełniona Tara chce pomóc właśnie tym koniom? Odpowiedź nie jest prosta, zabawa w Boga nie jest łatwa.
Te konie od czasów źrebięcych traktowane były jak ,, ścierwo’’, tak też dzisiaj mówi do nich właściciel, tak mówią jego dzieci. Po co tam pojechałam? Po co? Na prośbę ,,normalnych” ludzi pojechałam sprawdzić warunki życia zwierząt w tym gospodarstwie, rutynowa kontrola.

Przez lata istnienia Tary, poprzez nasze działania, napatrzyliśmy się na krzywdę zwierząt. Te dwa konie nie są chude, wszak to mięso, muszą mieć swoją wagę, jednak …….
Zamknijcie proszę, oczy po przeczytaniu tego tekstu, zobaczcie to, co ja widziałam. Dwóch chłopców i jedna dziewczynka w asyście taty, otworzyli drzwiczki komórki. ,,Paniusia się nie boi, to ścierwo nic paniusi nie zrobi’’. Konie na krótkich łańcuchach, przymknęły oczy oślepione wpadającym światłem do czarnej cuchnącej komórki. Faktycznie nawet nie drgnęły.
,, Anka, pokaż paniusi, jakie to spokojne’’. Dziecko wzięło gruby kij oparty o ścianę i z całej siły zdzieliło stojące konie kilka razy, konie nawet nie drgnęły, chłopak (w wieku mojego syna) kopnął w brzuch jedno ze zwierząt.

Mamy bujną wyobraźnię?

A może przeniosłam się w czasie, w daleką przeszłość do XV wieku? Po co tam pojechałam, jak zmienić ten podły świat?
Zapytałam czy te konie wychodzą na dwór, właściciel spojrzał na mnie jak na głupią ,, po co ? po świętach przyjeżdża handlarz, daje za jednego 2.100,- Za drugiego 2.300.-, Nie mam nic innego do roboty? W pole muszę jechać, świnie bić na święta’’ Dużo tam pracy kilkanaście krów i cielaków, świnie – aż trudno policzyć, kury, kaczki, chude,, złe’’ psy na łańcuchach.
,, Czy ja mogę te konie kupić? Mnie tam wszystko jedno, kto je weźmie, wagę już mają ‘’
Zamknął maleńkie drzwiczki (jak one stamtąd wyjdą?) od komórki, w której stał dwa biedne konie ze zwieszonymi głowami, tak bardzo obojętne na wszystko
To było tuż przed Świętami Wielkiej Nocy, odjeżdżając zapamiętałam ostatni obraz z tego gospodarstwa. Ciepło, piękne słońce, kury i kaczki grzebiące w gnojowniku, szarpiące się na łańcuchach psy, szczekające na mnie, kobieta z dziećmi oprawiająca kury i kaczki zabite na święta, leżące na starej ławie, gospodarz przy ciągniku, żadnych zwierząt wszystkie zamknięte w komórkach, oborach.

Ot, gospodarstwo.

Jak pomóc zwierzętom, które tak żyją? Ile można wykupić zwierząt by je uratować?
Za jakiś czas, gdy w schronisku w Piskorzynie wyremontujemy obiekty dla ludzi, zaprosimy na,, darmowe’’ wakacje miedzy innymi dzieci z tego gospodarstwa. Dowiedzą się sie od nas, od naszych wolontariuszy, że zwierzęta są naszymi przyjaciółmi. Że potrafią kochać, opiekować się, są wierne. Dowiedzą się, że zwierzęta mają serca, które nie są mięsem do zjedzenia. Zadane im razy kijem, bolą tak samo jakby nas bolały. Dowiedzą się o Matce Ziemi, która chce by wszystkie żyjące stworzenia były w jej domu szczęśliwe.

Przyjmując w Tarze dzieci, ucząc je szacunku do wszelkiego życia, możemy zmienić otaczający nas świat. Wierzymy, że przyjdzie dzień, kiedy dzieci(z natury dobre) nie będą biły zwierząt pod dyktando rodziców, za aprobatą dorosłych.
Drodzy Państwo, we wtorek nie będzie już świąt, zacznie się normalny czas pracy ,, ruszą’’ skupy zwierząt, rzeźnie otworzą swe wrota.

Uratujmy te dwa konie, uratujmy.

Ponieważ nie uda nam się uzbierać pieniędzy w tak krótkim czasie, prosimy- może ktoś nam pożyczy pieniądze: 2.100 Zł i 2.300 Zł.
Dlaczego nie napisaliśmy od razu o tych koniach, 22 kwietnia w dniu ,, wizyty’’ w tym gospodarstwie? Powtarzamy wielu ludziom, którzy dzwonią mailują i proszą o pomoc dla koni jak mantrę, że w chwili obecnej nie możemy przywieść do schroniska więcej koni, jest nas tutaj za mało do codziennej pracy przy nich, że remonty i budowy zrujnowanego folwarku pochłaniają każdy nasz czas i pieniądze, których ciągle jest za mało, że my opiekunowie tych zwierząt marzymy tylko o kilku prozaicznych czynnościach, wyspać się i odpocząć. Zwierzęta w Tarze potrzebują pomocy, jest ich tak wiele, tak dużo mamy pracy, a tak mało pomocy.
Jednak…
Po co tam jechałam. Najprościej byłoby ogrodzić całą Tarę zatrzasnąć wysokie wrota i nie widzieć bólu i brudu tego świata, nie mieć z tym wszystkim kontaktu żyć szczęściem Tarowych zwierząt i nie wiedzieć, że gdzieś tam, setki zwierząt cierpią z głodu, z bólu, z zimna, wykorzystywane są do granic sił i bez sentymentów są zabijane.
Jednak…
Inaczej, łatwiej jest proszącemu o pomoc dla zwierząt człowiekowi powiedzieć: „przepraszamy w tej chwili naprawdę nie możemy pomóc tym zwierzętom, bo mieszkające już w Tarze zwierzęta potrzebują: całego dachu nad głową, ogrodzeń, jedzenia leków i tym podobnych. My tez szukamy pomocy dla nich”
Jednak…
Nie jest prosto ani łatwo zobaczyć zwierzą w potrzebie na własne oczy, jak wtedy się odwrócić i temu zwierzęciu powiedzieć: „ nie mogę Tobie pomóc” Odejść i uznać, że sprawy nie było.
W tym kolejnym przypadku to chyba Scarlett potrzebuje pomocy.

Tak Drodzy Państwo, proszę Was o pomoc dla siebie.

Nie mogę żyć z obrazem( w głowie, sercu, duszy) dzieci bijących konie, tak beznamiętnie. Nie zapomnę oczu tych zwierząt, nie były przerażone, przekrwione z bólu. One były puste.
Uratowane konie przez Tarę pozostają z nami do końca swych dni, tutaj w swoim domu w Tarze. Wczoraj „otworzyliśmy” kolejną część pastwiska dla naszych koni, pomyślcie, te dwa smutne, skazane na śmierć konie mogą dołączyć do Tarowego stada. W lecie wspólnie zbudujemy im stajnie, jeśli tylko je uratujemy,
Apelujemy o pomoc, by uspokoić swoje sumienia, bo niestety je mamy.

 

Bracia krwi

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij