Zobacz więcej koni do adopcji →
Przeczytajcie historię konia, który w Tarze swój dom ma już od wielu lat – poznajcie konia, który został przez człowieka wykorzystany i porzucony. Mało brakowało, a nie mielibyście tej możliwości.
Poznajcie Go, pokochajcie i zaopiekujcie się Nim!
Derwisz przyjechał do nas z Akademickiego Klubu Jeździeckiego Samotwór. Stał tam jako prywatny koń. Ten kasztanowaty wałaszek cierpi na zanik mazi międzystawowej i z tego powodu kompletnie nie nadaje się pod siodło.
Nie nadawał się do jazdy, więc zdaniem właściciela, nie było już dla niego miejsca.
Właściciel nie chciał darmozjada…
Wiemy, że na Derwiszu jeździła osoba otyła. Konik był jeżdżony bardzo rzadko, przez co był bardzo znarowiony. Człowiek, który Go dosiadał po prostu „raz na długi czas” siodłał Go i bez większej rozgrzewki, mówiąc potocznie, zajeżdżał Derwisza, co doprowadziło do znacznego uszkodzenia nóg tego konia.
Mogłoby się wydawać, że koń to zwierzę, które ma tyle siły, że parę nadprogramowych kilogramów na grzebiecie nie powinno robić Mu żadnej różnicy, jednak końskie organizmy są bardzo delikatne.
Każdy, kto zwie się miłośnikiem koni i jeźdźcem, powinien wiedzieć, jak bardzo łatwo jest to delikatne zwierzę skrzywdzić i dożywotnio okaleczyć. Niestety, często ludzie nie patrzą na swoje zwierzę tak, jak powinni – nie patrzą oczami pełnymi troski, lecz spoglądają na konia jak na rzecz, jak na element życia, który podnosi prestiż właściciela. Chcą się zwierzęciem chwalić, „szpanują”, przeciążają organizm przyjaciela, a gdy ten zachoruje, przestają się nim interesować – po prostu sprzedają konia do rzeźni. Problem z głowy.
Mamy wielką nadzieję, że sumienie takich ludzi nie pozwala im zapomnieć o tym, jak strasznej zbrodni się dopuścili. Niestety, ciągle jest to w Polsce proceder całkowicie legalny… Najwyższa pora to zmienić!
Dołączając do adopcji kasztanka Derwisza pomożecie nam w Jego utrzymaniu, a także bardzo wesprzecie naszą walkę o wszystkie inne biedne konie, których właściciele pozbawieni są empatii. Tylko kwestią czasu dla wielu z Nich jest to, kiedy staną pod ścianą rzeźni – jeden za drugim, z oczami pełnymi łez, z głową pełną trwogi, drżąc i słuchając ostatnich krzyków swoich końskich przyjaciół. Samotne, opuszczone przez ludzi, którzy niegdyś głaskali, chwalili, być może nawet kochali… Potem słychać już tylko tępy huk, a następnie łomot upadającego bezwładnie ciała. I tak w kółko, od rana do nocy, rzeźnie chodzą pełną parą. Końskie dusze ulatują, a ludzie inkasują pieniądze i odjeżdżają szukać sobie nowego „przyjaciela”…
Pomóżcie nam z tym walczyć – adoptujcie Derwisza! Razem doprowadźmy do zakazu zabijania koni na mięso!
Czy Ty też zostaniesz Jego przyjacielem, na dobre i na złe, bez względu na to, że nie można już na Nim jeździć?
Aktualni opiekunowie:
- Monika i Mariusz Goetze
- Basiek i Kuba Friedrich z Limanowej
- Piotr Róż
- Agata Sulima
- Jolanta i Sławomir Szkrobol z wnukiem Kubą
Adopcje wirtualne:
Zobacz więcej koni do adopcji →
adopcje@fundacjatara.info