Dwie rodziny, dwie historie

Pomocna wizyta

 

Niedawno Tarę odwiedziły dwie rodziny. Obydwie dołączyły do grona rodziców chrzestnych tarowych koni. To piękne, że najbliżsi sobie ludzie wspólnie podejmują decyzję, że zaopiekują się potrzebującymi zwierzętami. Niezwykle cieszy nas, że do Tary przyjeżdża coraz więcej dorosłych, a więc świadomych osób. O Agnieszce i Piotrze z Wrocławia wspominaliśmy już przy okazji informacji o Dniu Niepodległości w Tarze. Przyjechali wtedy do nas po raz pierwszy, chcieli zobaczyć schronisko, poznać naszych podopiecznych. Wyjechali jako rodzice chrzestni dwóch źrebaków, które zostały w tym roku uratowane przed transportem śmierci. Sercem Agnieszki całkowicie zawładnęła Nepal – to była miłość od pierwszego wejrzenia. Natomiast Jowisz upodobał sobie Piotra. Tak – Jowisz Piotra, nie odwrotnie.

Jak mawia Scarlett – „to koń wybiera człowieka”.

Tak też było w tym przypadku. Jowisz, choć zwykle nieśmiały, jakby od razu wiedział, kogo spotkał. Podszedł Piotra, zaczął się przymilać i podskubywać. Jego nowy opiekun tak później napisał o tym spotkaniu: „Jest piękny i ciekawski. Miałem przyjemność spędzić w jego towarzystwie trochę (za mało) czasu w dniu dzisiejszym. Poza tym wszystkie zwierzęta były super. Adoptuję Jowisza. Do zobaczenia w Tarze.” W ostatnią sobotę to cudowne małżeństwo przyjechało w odwiedziny do swoich podopiecznych. Przywieźli swoim dzieciakom pyszne jabłuszka, które źrebaki momentalnie schrupały ze smakiem. A i nam było bardzo miło, gdy na stole postawili pudełko czekoladowych cukierków – dodatkowy zastrzyk energii w trakcie tego zabieganego, pracowitego dnia.

Parę dni temu odwiedziła nas inna rodzina – Kasia, Alek i Jarek z Lubina. Alek był już wcześniej w Tarze z wycieczką szkolną, w trakcie której poznał schronisko, historie zwierząt i bardzo chciał pomóc skrzywdzonym przez ludzi istotom. Jest uczniem Szkoły Podstawowej nr 8 w Lubinie. O tej szkole już niejednokrotnie pialiśmy – to opiekunowie Goldena. Alek namówił rodziców na adopcję konia. Sam przestudiował w internecie historie naszych podopiecznych i razem z mamą zadecydowali, że zaopiekują się Luną. Do Tary przyjechali z przygotowanym wcześniej aktem adopcji, dodatkowo Alek miał jeszcze spisaną listę koni, które chciał odwiedzić i większość z nich bezbłędnie rozpoznał w stajni, co przy 118 zwierzakach nie jest wcale taką łatwą sprawą.

Kasiu, Alku, Jarku, Agnieszko i Piotrze moglibyśmy pisząc słać Wam ogromne podziękowania, ale jesteście, pomagacie i za to Was kochamy

Aby zostać wirtualnym opiekunem zwierzęcia mieszkającego w Tarze wystarczy 20 zł miesięcznie. Choć może się to wydawać kroplą w morzu potrzeb, to te wiele kropel tworzy wielką falę pomocy, tak jak wiele kamieni wywołuje lawinę. Jesteśmy ogromnie wdzięczni za każdą złotówkę, za każdy grosz, które dane z czystego serca stanowią jaśniejący punkt w czerni rzeczywistości.

 

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij