Dzień Niepodległości w niepodległej Tarze.

W normalnym świecie, w dniu wolnym od pracy ci wszyscy, którzy ciężko pracują, wiemy – odpoczywają. Ale wszyscy ci, którzy kochają zwierzęta, wykorzystali dzień wolny od pracy na to, by z odległych stron już o świcie wyjechać ze swoich domów i spotkać się ze zwierzętami w Tarze. Zawsze szukaliśmy symboli naszej walki. Jednym z nich jest Dzień Niepodległości – wymowne, prawda?

W tym dniu, tak ważnym dla wszystkich, którzy walczą o wolność, w Tarze, w schronisku dla koni było wielu szlachetnych ludzi.

W tym miejscu byli po to, by pomóc zwierzętom, choć przez chwilę. Dziewczyny z Kalisza myły marchewkę dla koni. Tomek z Kalisza był na wszystkich frontach. Cała reszta stałej ekipy Tary od rana sprzątała, czyściła, karmiła. Mama z córką z Gliwic przyjechały, by dowiedzieć się, czy mogą tutaj przyjeżdżać na wolontariat. Nasi cudowni znajomi z Wałbrzycha przyjechali również pomóc, korzystając z wolnego dnia. Arleta z Poznania przywiozła dużą grupę swoich przyjaciół, by poznali świat, o który należy walczyć. Małżeństwo z Wrocławia – Piotr i Agnieszka przyjechali do Tary po to, by nawiązać pierwszy kontakt i już wiemy, że będą tu często. Nie wiemy, czy tego chcieli ale klacz Nepal zawładnęła sercem Agnieszki, a Jowisz zauroczył Piotra. To nasi nowi rodzice chrzestni wymienionych koni. Jeśli chodzi o adopcje, pragniemy Państwu wyjaśnić – możemy spać spokojnie, wiedząc o tym, że nasze konie mają swoich opiekunów. Bo tak ważne jest zapewnienie im dobrostanu i opieki. Bez pieniędzy nie jesteśmy w stanie tego zrobić.

Każdy z Was może nam pomóc, bo zwierzęta Tary ciągle potrzebują wsparcia. Apelujemy – zostań rodzicem chrzestnym uratowanego przed śmiercią konia!

Siedmio- i półmiesięczna malutka Łucja przyjechała do Tary razem z tatą i mamą. Pragniemy Państwa poinformować, że Łucja jest mamą chrzestną Mgiełki i w tym wielkim dniu dla wszystkich Polaków pierwszy raz spotkała swoją podopieczną. Kiedy Łucja ujrzała Mgiełkę, na jej maleńkiej buźce rozkwitł szczery, cudownie radosny uśmiech a jej malutka rączka dotknęła pyszczka stareńkiej Mgiełki.

Nasi przyjaciele przywieźli rogale świętomarcińskie, ciasto i kawę. Wszyscy byliśmy długo przy zwierzętach. Jak cudownie było usiąść razem przy poczęstunku przywiezionym do Tary.
W trakcie gdy przyjaciele zwierząt chodzili wśród nich, ktoś nagle zawołał: „Popatrzcie! Polną drogą biegną dwa konie! Czy one są Tarowe?” Ci, którzy byli najbliżej, szybko zareagowali, ruszyli biegiem i złapali zwierzęta. Były to dwa źrebaki, które miały urwane łańcuchy wiszące u szyi. Zwierzęta zostały wprowadzone do stajni a Scarlett zadzwoniła na policję, do lekarza weterynarii z okolicy informując, że gdyby ktoś szukał swoich zwierząt, to konie są bezpieczne w Tarze. Po jakimś czasie odnalazł się właściciel, który przyszedł i odprowadził uciekinierów do domu. Sprawdziliśmy, maluchy były zadbane, mają paszporty, są zaczipowane, tylko spłoszyły się i uciekły, a właściciel wyjaśnił, że jest w trakcie budowania solidnego ogrodzenia.

Gdy zaczynało się zmierzchać, nasi goście po kolei opuszczali Tarę. Przed nami jeszcze wieczorne karmienie koni i czas na odpoczynek. Niepodległość dla zwierząt – cały czas trwa walka o ich wolność.

 

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij