Dwa istnienia końskie, które dostały kolejną szansę – dwoje nowych podopiecznych Tary. Całe życie przepracowały w lesie – ciężka to i katorżnicza praca, wiele lat upadków i potknięć, wiele lat bolących stawów i kości zanim trafiły na zasłużoną emeryturę.
- Konar jest spokojny, można przy nim zrobić wszystko.
- Mona ma swój diabelski charakterek, potrafi usiłować człowieka ugryźć – jednak w końcu kapituluje i daje poprowadzić się za kantar.
Konie te są ostatnimi końmi z miejscowości w której większość pracowała przy zrywce drzewa – jak długo będą w Tarze czas pokaże, jednak dziś już cieszą się mile rozgrzewającym jesiennym słońcem, ciszą i spokojem.