Sobota zapowiadała się na bardzo pracowitą, w planach mieliśmy wiele zwłaszcza, że miał przyjechać nowy koń o imieniu Smok i prawdą był fakt, iż była bardzo pracowitą. Z samego rana oczywiście zajęcia przy zwierzętach, karmienie, pojenie, koszenie trawy. Później przeprowadziliśmy kozy na padok, na którym wcześniej stał Muminek i Jeżynek, który od kilku dni był remontowany przez naszego przyjaciela Ryszarda.
Włożył całe serce
w zagęszczenie ogrodzenia i przygotowanie padoku dla kóz i owiec na zimę. Jeszcze pozostało mu zrobienie podestu i specjalnego placu zabaw dla tych zwierzątek. Samo przeprowadzanie przebiegło bardzo spokojnie a kozy i owce po spuszczeniu z uwiązów ochoczo zajęły się konsumpcją trawy. Przed przeprowadzką czworonogich do Tary zawitała Beata, Jarek, Krzysiek, Konrad, przyjechali pomóc w codziennym życiu schroniska.
Beata z Jarkiem kosili trawę, którą dawali „rogatym” a Konrad z kolegą pod okiem Piotra kończyli budować ogrodzenie dla Smoka. Biorąc pod uwagę, że był to ich pierwszy raz, wyszło rewelacyjnie i dzięki pomocy Panów udało się zakończyć ogrodzenie. Razem z Beata przyjechała również trójka niesamowitych pomocników, choć niewielkiego wzrostu, to jednak pełni zapału pomagali jak mogli. Po południu i rozmowach przy kawie i herbacie, wszyscy zadowoleni rozjechali się do domów, a my oczekiwaliśmy na przyjazd Smoka, którego w nocy planowo mieli dowieść Renata i Robert wspaniali rodzice chrzestni Melisy i Hadesa, ale o tym w następnej informacji. Dziękujemy wszystkim za pracowitą sobotę, bo jak już wiecie ciężko nam siedzieć i odpoczywać, a nasi wspaniali pomagający również zarazili się tą pozytywną chorobą.