7 stycznia 2011 roku- przyjechała do Tary, krowa Mućka nazwana przez nas Stokrotką ( krowa Mućka już u nas żyła i odeszła wraz ze swoim imieniem).
Na szybko zbudowaliśmy jej boks i rezyduje naprzeciwko Toriego, Liberty, Hakuny i Mataty . Staruszka jest Bardzo miłą i spokojną istotą. Po adaptacji czekają ja w kolejności: odrobaczanie(nigdy nie była odrobaczana), przycięcie rogów oraz korekcja racic ( nie wiadomo czy kiedykolwiek miała to robione).Resztę jak będzie trzeba zaordynuje nasz lekarz weterynarii.
Informowaliśmy już Państwa w aktualności z dnia 2010-12-04 pt. „Ja tej krowy nie chcę”, jaką podjęliśmy decyzję dotyczącą zwierzęcia. Pisaliśmy również o rozliczeniach finansowych, udało nam się uzbierać 962 zł – Tara dodała od siebie 538, tak że wyszła kwota 1500 zł która przelaliśmy 2010-11-18 na konto właścicielki krowy, by wstrzymać wywiezienie zwierzęcia na rzeź. Wtedy też dowiedzieliśmy się że w pewnym sensie nie mamy wyboru, przede wszystkim moralnego by odmówić przyjęcia zwierzęcia do schroniska. Zaznaczamy że Fundacja Tara zgodziła się pomóc w uzbieraniu jakiejkolwiek kwoty , by ja dodać do „zbieranych” pieniędzy w Żarnowcu, tak było ustalane w październiku.
Ustaliliśmy że krowa trafia do Tary.za kwotę przelaną już na konto właścicielki tj. 1500 zł. Resztę miała uzbierać Agnieszka, jak również i koszt transportu który jak powiedziała, bierze na siebie, jakież było nasze zdziwienie, kiedy to 7 grudnia (bez wcześniejszych informacji), do schroniska zajechał samochód z przyczepą, a w niej Stokrotka. Na szybko wyścieliliśmy prowizoryczny boks i umieściliśmy w nim krowę. Przewoźnik przekazał nam umowę kupna –sprzedaży zwierzęcia, w której czytamy, że mamy dopłacić jeszcze 400 zł przy odbiorze krowy ( to suma która miała pokryć Agnieszka). Następnie przewoźnik zażądał 1200 zł za transport( tą sumę również miała pokryć Agnieszka), by być honorowym zapłaciliśmy za transport. Zadzwoniliśmy do niej prosząc o wyjaśnienia. Nie otrzymaliśmy jasnych odpowiedzi. Osoba ta obiecała ,że zorganizuje zbiórki w szkołach w Żarnowcu ( z tamtych okolic pochodzi krowa) aby dopłacić właścicielce i pokryć koszty transportu (tylko że ta zbiórka miała być przeprowadzona dawno temu przed przyjazdem krowy )
Jak tu wierzyć ludziom,
gdyby nie to że zwierzę trafiłoby do rzeźni moglibyśmy powiedzieć „Agnieszko, obiecaliśmy, że nagłośnimy sprawę, uzbieramy pieniądze (tyle ile się da) i przekażemy tam gdzie mamy przekazać”
Zwierzą nigdy nie miało trafić do Tary, mówiłaś że masz dla krowy bezpieczny dom. Na twoje słowa w słuchawce – „to co ja mam zrobić” mogliśmy powiedzieć – „radź sobie sama, jesteś matką , żoną , nie jesteś małą dziewczynką, jeżeli rozpoczęłaś akcję ratowania zwierzęcia, to ją dokończ”.
Nie żałujemy , kolejne zwierzę zostało uratowane tylko pozostał niesmak. Czy to ludzie tak smakują? – nie wszyscy , na szczęście nie wszyscy.
My ze swojej strony dziękujemy wszystkim ludziom, strony Tary dziękujemy wszystkim ludziom którzy dołożyli swój datek do wykupienia Stokrotki.