Zobacz więcej koni do adopcji →
Niektórzy doskonale go znają, inni po przeczytaniu jego historii zastanowią się, nad czym może rozmyślać koń, jak wiele jest on w stanie rozumieć i jak podobny może być do człowieka. Przed Wami – Maurycy!
Ogromny kary wałach trafił do nas z poważnym stanem zapalnym kopyt. Jego sytuacja przed Tarą nie jawiła się zbyt optymistycznie… Problemy małżeńskie właścicieli stawiały jego los pod znakiem zapytania. Koń był współwłasnością – ale co zrobić z żywą i zależną od człowieka istotą w sytuacji, gdy ścieżki życiowe ludzi się rozchodzą?
Konia nie da się podzielić na pół, chyba, że sprzeda się go i podzieli pieniądze. Tylko kto kupi chorego ponad 10-letniego potężnego konia z narowami? Można się domyślić, kto mógł być nim wtedy zainteresowany…
Kare konisko po przyjeździe do Tary pokazało, że nie darzy zbytnią sympatią kobiet. Było to w czerwcu 2003 roku. Wszystkie dziewczyny musiały bardzo na niego uważać, bo od samego początku rozganiał je po padokach – i to wcale nie dla zabawy… Dlaczego nie lubił akurat kobiet? Nie, kobieta temu nie zawiniła, nie skrzywdziła go. A może jednak..?
W małżeństwie byłych właścicieli od dłuższego czasu nie działo się najlepiej. Często się kłócili, a Maurycy nie raz był tego świadkiem. Koń był marzeniem kobiety, kochała go, ale mężczyzna także często go dosiadał. Nie wiemy, co działo się w stajni, gdy był z koniem sam na sam. My, ludzie, często przenosimy negatywne emocje. Wyładowujemy stresy i frustracje związane np. z pracą, z różnymi napotykanymi problemami, na swoich bliskich. W przypadku Maurycego również mogło dojść do takiego „przeniesienia”. Złość i nerwy mężczyzny na małżonkę spływały bezpośrednio na jej ukochanego wierzchowca…
Nie wiemy dokładnie, co się działo w stajni Maurycego, jednak żal konia do swej „pani” za to, co go spotykało, był na tyle głęboki, że zamienił się w antypatię – w psychice Maurycego wszystkie kobiety stały się uosobieniem zła, jakiego doświadczył.
Kobieta, której bezgranicznie ufał, nie pomogła mu, gdy był krzywdzony, gdy najbardziej jej potrzebował. Od tego czasu minęło już 12 lat. Maurycy w Tarze stał się miłym i odprężonym koniem, nawet polubił „samice”. Teraz podczas wypuszczania koni ze stajni nikt już nie woła z przerażeniem: „Uwaga, Mauryc biegnie!”.
Kary olbrzym od wielu lat kocha drobniutką Penelopę. Jest z nią bardzo mocno związany, ale wciąż ma swój „charakterek”, dlatego od czasu do czasu ją skubnie, czasem uszczypnie – to samo może z jego strony spotkać i ludzi. Tylko Maurycy nie robi już tego z nerwami, złością, czy agresją – robi to po to, by ktoś się nim zainteresował, pogłaskał, podrapał między ganaszkami 🙂 Konisko lubi też pozaczepiać inne konie, zachęca je do zabawy, w której może pokazać, że jest 'gość’! Penelopa nie ma Mu tego za złe, inne konie lubią zabawy z nim, a ludzie, których skubnie, trąci głową, zaczepi, rozumieją, dlaczego własne taki jest – Maurycy jest trochę jak małe dziecko, którego rodzice się rozwiedli… Po prostu potrzebuje dużo uwagi 🙂
Piękny kary koń z rozbitego domu czeka na Wirtualnych Opiekunów, którzy będą dla niego nową Rodziną. Czeka na Waszą pomoc, by mógł żyć spokojnie u boku ukochanej i czuć się kochanym.
Aktualni opiekunowie:
- Monika i Mariusz Goetze
- Małgorzata B. z Warszawy
- Ewelina Górecka
- Gabinet weterynaryjny Goldi
- Anna Czubkowska
- Turkowyd Agnieszka
Adopcje wirtualne:
Zobacz więcej koni do adopcji →
adopcje@fundacjatara.info