Na prośbę

Na prośbę rodziny Pani Karoliny umieszczamy informację o Contendo. Zawsze służyliśmy koniom, Poprzez tę informację wierzymy że, znajdą się ludzie którzy dadzą Mu dożywotni dom.

Nazywam się Karolina mam 16 lat i od kilku miesięcy jestem właścicielką konia imieniem Contendo. Chciałabym opowiedzieć swoją historię i tym samym prosić o pomoc..

Wszystko zaczęło się od dnia, kiedy zobaczyłam w stajni wielkiego siwego konia, owy koń w ciągu niespełna miesiąca skradł moje serce. Zdrowy, silny tak mi go przedstawili i tak go użytkowałam.
( teraz już wiem, że to było błędem) Nie było mi dane spędzić z nim więcej czasu, ponieważ pewnego
dnia zniknął – tak po prostu. Na moje pytania odpowiedziano – został sprzedany. Ok, nic na to nie poradzę, ·tak przynajmniej sobie powtarzałam starając się zapomnieć o moim wielkim przyjacielu.
Sytuacja uległa zmianie, kiedy to dostałam telefon, iż Siwek jest u handlarza. Nie wiem, co wtedy czułam, ale wiedziałam, co muszę zrobić. Tylko, co może zrobić 16-latka bez pieniędzy? Proste! Pożyczyłam pieniądze od dziadka, obiecując mu oczywiście, że tata odda. Rodzice oczywiście o moim szalonym planie nie mieli pojęcia.
Wujku pomocy – tak wtedy płakałam mojemu chrzestnemu.Ten koń jest zdrowy, dobrze skacze, razem każde zawody będą nasze!- tak mówiłam. A wujek jak to wujek zawsze swojej bratanicy pomoże.
Wykonał telefon do owego handlarza, po kilku minutach byłam umówiona, aby obejrzeć konie.

Tu zaczyna się historia, jakich wiele. Wita mnie pan i zaprasza do stajni. Ale jakiej stajni? – pytam. Rozglądam się do, około ale tam są tylko komórki, może dla świń albo do składowania siana..Bożę jak ja się wtedy myliłam. Tam nie było ani źdźbła siana, ani wody ani jakiegokolwiek innego pożywienia. Otwiera pierwszą komórkę – czuje smród.
Wewnątrz stoją dwa konie, nie widać ich kopyt, ba nie widać połowy nóg wszędzie gnój. Przywiązane na łańcuchach nie ma okien nie ma światła nie ma nic. Na widok gospodarza gniady, na moje oko 4 letni ogierek z przerażeniem wpada na ścianę. Łańcuch daje o sobie znać, przerażone zwierze wraca na swoje miejsce. Obok stoi mój Contendo. Nie wierci się, ·Nie ucieka, tępo patrzy ścianę. Ma spuszczoną głowę, bo sufit jest za nisko dla 184 cm konia. Jest mi wstyd, w takim momencie wstydzę się tego, że jestem człowiekiem. Wyprowadzam go na zewnątrz, wącha trawę jakby widział ją  po raz pierwszy w życiu. Gniady koń patrzy błagalnym wzrokiem, już dłużej nie jestem w stanie powstrzymać łez.

Drzwi się zamykają, dla reszty zwierząt tam już tylko śmierć będzie zbawieniem. Patrze na Siwego, jest wychudły i brudny. ” 3500 Tyle warte jest jego mięso.” – śmieje się handlarz. Dość, bierz pan te pieniądze i idź do diabła o ile sam nim nie jesteś. Transakcja dokonana, umowa na skrawku kartki. Siwy jedzie do domu.  Nigdy nie zapomnę tej chwili, kiedy wyprowadzałam go z przyczepy. On rżał głośno a ja byłam taka dumna.

Tak! To mój koń, ja go uratowałam.Po kąpieli i obiadku wypuściłam go na padok. Po 3 tygodniach w ciasnej oborze jak szalony wleciał na łąkę. To najpiękniejsza chwila w całym moim życiu. Brykał, galopował, rżał, wiem, że był mi wdzięczny, nie mógł tego powiedzieć, ale ja to czułam..
Zaczęło się dokarmiania, pielęgnacja, miłość, jazdy, skoki. Tak minęły najpiękniejsze tygodnie w moim życiu. Jednak wszystko, co dobre szybko się kończy. Siwy ma, RAO – nie przeszkadzało to w jego użytkowaniu, ale o intensywnych treningach mogłam zapomnieć. Zaczęła się zima. Przeniosłam mojego Siwka na hale do pięknej stajni, skąd też został ówcześnie oddany do handlarza. W pięknej stajni, na pięknej witrynie internetowej wciąż widnieje jego zdjęcie, jako konia -sportowca. Tam sytuacja potoczyła się lawinowo. Koń okulał. Po wykonanym prześwietlenia, okazało się, iż jest to kulawizna pourazowa. Diagnoza – nic nie możemy zrobić, jedynie sterydy. Byłam załamana. Po sterydach sytuacja nie uległa zmianie. Dlaczego? Ponieważ słynni trenerzy o kontuzji konia wiedzieli i przed zawodami ładowali go nimi, ba kilka razy w miesiącu dostawał końskie dawki tego świństwa, dlatego też w końcu się na nie uodpornił. Świat mi się zawalił. Dlaczego nikt mnie nie ostrzegł? Dlaczego męczyli to chore zwierze?

Dziś Siwy stoi tam gdzie stał. W sportowej stajni, gdzie go skrzywdzili. Nie ma tam padoku – cały dzień w boksie. Oboje chodzimy bezczynnie po hali, patrzymy na zdrowe konie. Contendo spuszcza głowę jest smutny, kiedy ja też jestem. Miesięczne utrzymanie w tej stajni przerasta już moje możliwości finansowe. Kocham Siwego, dlatego nie oddam go w ręce gdzie będzie dalej męczony. W tej sprawie proszę wszystkich o pomoc. Szukam miejsca dla Siwego gdzie będzie mógł godnie na wolności- na łąkach dożyć swoich ostatnich dni. Jestem gotowa płacić za jego wyżywienie.
Chcę żeby koszmar, który przeżywam wreszcie się skończył a Contendo był szczęśliwy. Dlatego zwracam się z tu z tym problemem i proszę o pomoc. Jeżeli w województwie zachodniopomorskim znajdzie się dla nas miejsce, tak abym fizycznie mogła trwać przy swoim ukochanym koniu. Proszę o kontakt.

Karolina
tel; 508498770
email ; orzeszkowaa@op.pl

Serdecznie proszę o telefony po godz.16 , ponieważ uczę się w LO
i nie mam możliwości wcześniejszego odebrania telefonu.

 

Prośba Karoliny

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij