Właśnie przed chwila pożegnaliśmy Zygmunta, przemiłego człowieka, który przez ostatnie kilka tygodni pomagał w Tarze. Przyjeżdża On regularnie, co roku i swymi warsztatowo-spawalniczymi zdolnościami naprawia, remontuje, buduje. Ten przyjazd był nie lada wyczynem gdyż Zygmunt niedawno miał wypadek, ma poskręcaną na śruby nogę i dodatkowo musi chodzić w ortezie, a wyczynem, dlatego że przyjechał On aż z Lublina, na motorowerze Romet Ogar. Jak sam powiedział była to jego najdłuższa trwająca aż 9 godzin trasa z małymi przerwami na kawę. 511 kilometrów na poniekąd kultowym już Romecie, no cóż trzeba naprawdę chcieć. Dzisiaj pełen uśmiechu wsiadł, przybił „piątkę” i powiedział „to, co widzimy się w przyszłym roku” i pojechał z powrotem do Lublina.
Jak widać na zdjęciach nic nie stoi na przeszkodzie, bo w każdym wieku można być wolontariuszem, a pomoc jest ponadczasowa.