A miało być tak pięknie, niestety konie pokazały, jakie są nieprzewidywalne, a ich stado silne. Na nic ogrodzenia, na nic prąd w nich chęć zjednoczenia stada była większa i od nich, my ludzie powinniśmy się uczyć. Wracając do początku kilka dni temu zaplanowaliśmy, iż do stajni głównej dopuścimy wykupione zeszłego roku ze Skaryszewa, Nepal, Jowisza i Izabela (musiały przez jakiś czas stać osobno, bo wcześniej dwa z nich były ogierkami). Pierwszym etapem było przerobienie padoków tak, by stado z stajni Huculskiej i Głównej stało obok siebie. Przez dwa dni rozkładaliśmy taśmy, usuwaliśmy stare ogrodzenia, pamiętające jeszcze czasy przeprowadzki z Nieszkowic.
Przygotowaliśmy wszystko by plan się udał.
Nastąpił dzień wczorajszy, godzina X, stado z Huculskiej jak zwykle poszło na swój padok ( z jedną mała zmianą, padok został odpowiednio powiększony), i nastąpiła kolej wypuszczania stajni Głównej, która przez kilka dni stała na innym padoku. Któż z Nas mógł przewidzieć dalszy rozwój wypadków. Pierwsze konie z Głównej powoli rozpędzały się na korytarzu i już pełnym galopem wpadły na padok, za nimi następne i następne, tętent rozbrzmiewał wokół. Stado z Głównej w pełnym galopie w obłokach pary, buchającej z nozdrzy wykonało kilka kółek i zaczęło hamować.
W tym momencie jakiś niesforny gagatek z sąsiedniego stada, za nic mając taśmę i prąd, wysforował się na czele biegającej, sąsiedniej bandy i niczym torpeda wypuszczona z U-boota, prując rzeczywistość jak wzburzone fale uderzył w ogrodzenie, rwąc je na strzępy. Za nim ruszyła lawina kolejnych końskich istnień, łącząc się razem, i właśnie wtedy nastąpił Armagedon dla śniegu, który okazyjnie spadł sobie w nocy. Powietrze wręcz wirowało od uderzeń końskich kopyt, błoto zmieszane ze śniegiem unosiło się w każdym centymetrze sześciennym powietrza. Wszędzie czuć było wolność, zachwyt i radość z wspólnej anarchii, niech człowiek nie myśli sobie, że zdoła nad nami zapanować za pomocą słabych taśm. Myśmy konie, myśmy wolne istoty, nieposkromione. Kończąc bardzo prozaicznie i kolokwialnie, wszystko diabli wzięli.
Plan połączenia musieliśmy odłożyć na „za dwa dni”, bo dzisiaj mamy szczepienie na tężec i grypę.