Poproszono o pomoc, więc udostępniamy.

Poszukujemy domu dla koni, sprawa jest pilna, sprawa jest ważna. Liczymy na poważne odpowiedzi, chodzi o to by zapewnić tym koniom dalsze życie.
Poniżej treść maila, który otrzymaliśmy, Tarowicze działajmy, pytajcie gdzie tylko się da.

„Posiadam dwa konie rasy SP jeden – klaczka ok 15 lat, ponieważ data urodzenia jest nieznana oraz wałach jej syn 11 lat. Klaczkę kupiłam już zaźrebioną, więc nie miałam większego wpływu na to. Urodził się ogier. Miałam go sprzedać, lecz sumienie mi nie pozwalało ich rozdzielać. Od samego początku miałam z nim problemy zdrowotne. Klaczka została pokryta ogierem, jak się później okazało bez licencji, co w efekcie dało, że źrebaki po nim miały problemy z nogami. U Ikara stwierdzono ubytek w stawie kolanowym, koń po prostu nie chodził. Został przetransportowany do kliniki i tam miał robioną arytroskopię, co w efekcie dało diagnozę, że koń nigdy nie będzie sprawny ruchowo tzn., że nie będzie się nadawał do jazdy. Koń owszem chodzi normalnie nie ma większych objawów choroby, ale jest to spowodowane tym, że nikt na niego nie wsiada i po prostu sobie chodzi po łące. Oprócz tego połamał sobie szczękę, miał usuwane zęby, aby ją dobrze poskładać i jeszcze najprawdopodobniej został przecięty przez „miłych” sąsiadów od łopatki aż po sam tył, więc ma na prawym boku bliznę. Ikar jest koniem bardzo charakternym jak się od niego nic nie chce to jest ok, ale potrafi pokazać, kto tu rządzi i kłapnąć ząbkami. Iskra klaczka wiekowa chodziła pod siodłem w obecnej chwili w stanie spoczynku od kilku lat. W okresie wiosenno-letnim kaszle, więc myślę, że jest alergikiem.
Mam je od 12 lat do tej pory starałam się, aby były bezpieczne, na jedzenie dla nich często nie miałam, ale poszłam brałam na tzw. krechę i miały, co jeść o weterynarzu, kowalu i innych rzeczach, które trzeba koniom zapewnić nawet nie wspomnę. Było i jest mi bardzo ciężko, ale przyczyną mojego wołania o pomoc w tej chwili jest strata domu. Komornik puka do mych drzwi i już niestety nie mogę ich obronić własną piersią. W obliczu tego wydarzenia jestem bezsilna. Nie mam wpływu na to, co się stanie ze mną, ale konie mogę jeszcze uchronić przed tą masakrą, jaka ich czeka. Nie chcę ich sprzedawać, ponieważ to, co się dzieje na polskim rynku obecnie to jest jak wołanie o pomstę do nieba. Sami handlarze, którzy jak sama Pani wie i to chyba najlepiej z nas wszystkich, bo jest Pani najbliżej tego wszystkiego, są bezlitośni i bez serca. Skupują, przechodzą z rąk do rąk, są wywożone, bite, poniewierane nie chcę takiego losu dla moich koni nie zasłużyły sobie na to, chcę żeby były bezpieczne, żeby do końca swoich dni były szczęśliwe i miały opiekę, porządną opiekę i tylko Pani może im to zapewnić. Wiem, że nikt nie będzie się z nimi patyczkował, bo tyko prawdziwy miłośnik zwierząt może to zrobić, handlarze niestety do nich się nie zaliczają, a ponieważ są mało wartościowe, jako konie nikt normalny ich nie kupi. Wierzę tylko Pani, nikomu nie jestem wstanie ich powierzyć. Teraz jakby wszystkiego było mało została u mnie zdiagnozowana choroba nowotworowa, mam mało czasu za tydzień idę do szpitala i nie ma się nimi, kto zająć.
Bardzo proszę o pomoc mieszkam niedaleko, w Maniowie koło Mietkowa.
Bardzo proszę o POMOC!!!
Kontakt w Fundacji Tara pod nr 785511630 lub mail info@ fundacjatara. info

 

Pomoc dla koni Pomoc dla koni

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij