Po wczorajszym rozkładaniu pastucha nadszedł dzień na przepuszczenie koni, jednak warto było poczekać, pogoda dopisała wspaniale, słońce, chmury wyglądały wprost bajkowo. Takie przepuszczanie koni można porównać malarza i pustego, białego płótna stojącego przed nim i następujących w wyniku jego pędzla zmian doprowadzających do powstania dzieła. Tylko w przypadku przepuszczania następuje to szybciej.
Wyobraźcie sobie Państwo z jednej strony wygryziona pusta łąka, która na chwilę obecną nie ma nic do zaoferowania, a z drugiej strony falujący, poruszany lekkimi podmuchami wiatru, gąszcz wysokich do pasa traw, mieniących się wszystkimi odcieniami zieleni. Nie ma, co się dziwić, iż konie tak rączo i ochoczo przebiegały z pustkowia w nowy żyzny świat. Po zrobieniu kilku kółek w pełnym galopie z rozwianymi grzywami konie wszystkie jak jeden, opuściły głowy i rozpoczęły zmianę tej łąki w kolejną pustą i wygryzioną, do czasu kolejnego przestawiania ogrodzenia i zmiany pastwisk. W tym czasie na pierwszych łąkach gdzie wcześniej się pasły zaczyna odrastać trawa i tak cały sezon pastwiskowy jest nieprzerwanym kołem zmian.