Relacja z Targów – Pajęczno 2012 – Iwona M.

Jako dziecko często miewałam koszmary. Z upływem czasu nawet do nich przywykłam. Doszłam do wprawy w wybudzaniu się z nich- podczas trwania koszmaru skakałam z wyśnionych stoków, wieżowców, schodów – to zwykle sprawiało, że zrywałam się ze snu… To było dawno. Teraz rzadko śnię… niestety koszmary powróciły. Co gorsza stały się prawdziwe.

Ciemno, zimno, mokro.

Krzyk, potworny krzyk, pełen żalu, strachu… taki krzyk, który zostaje w głowie na zawsze. Dużo ludzi, złych ludzi – boję się ich. Nie chcą tu nas. Jest ich bardzo dużo. Na szczęście nie jestem tu sama. Jest Scarlett i są tu inni.

  • Jesteśmy tu wszyscy w słusznej sprawie… są też samochody, ogromne w smutnych kolorach, szare, czarne, brudne.
  • Wiem, w którą stronę wyjadą z targu… stukot kopyt, sprzeciw wystukiwany o trapy.
  • Jak requiem, którym żegnają nas skazańcy.
  • Stukot przerywany żałosnym rżeniem.
  • Krzyki ludzi, świst batów.

Ja znowu czuję się jak mała dziewczynka, która śni kolejny straszny sen. Tylko, że nie ma, dokąd uciec a ja nie mogę się już obudzić, bo to wszystko dzieje się naprawdę…. Skaryszew, Pajęczno, Sochaczew, Bodzentyn… w tych i w wielu innych miastach koszmar nadal trwa, trwa od lat. Nawet w tej chwili jadą na śmierć, są zabijane w rzeźniach. Już nie walczą, tylko drżą ze strachu. Wszystkie zostaną czyimś obiadem.

Czy tak naprawdę musi być? Pajęczno 2012.

Targ koni. Nie poznałam placu targowego, kiedy dojechałyśmy ze Scarlett na miejsce. Wszystko się zmieniło. Porządna rampa, wszędzie kostka brukowa, barierki. Nie to, co rok temu- w 2011 plac i to, co się na nim działo bardziej przypominało dziki zachód. Teraz jest inaczej. Panowie z inspekcji weterynaryjnej, których było znacznie więcej niż rok temu dawali z siebie wszystko. Bardzo się starali. Kierowali wiele transportów na rampę, spryskiwali pokaleczone końskie nogi środkiem dezynfekującym… upominali, gdy handlarze unosili baty, aby „zachęcić” przerażone konie do wejścia na przyczepę…

Gratuluję Panie Burmistrzu, na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało pięknie. Inaczej. Naprawdę się zmieniło. Nie zmieniło się tylko jedno- większość koni nadal wyrusza z Pajęczna w jednym, tym samym kierunku. W kierunku rzeźni. Pojadą tam młode i stare. Bez sentymentów. Mimowolnie patrząc na konie na targu sama wydawałam wyroki w swojej głowie… „ Tobie może się uda, jesteś taki piękny, może ktoś kupi Cię do hodowli, do szkółki…”, „ Ty biedny, brudny dzieciaku. Gdzie jest Twoja Mama… kto Cię kupi? Jesteś jeszcze taki młody. Gdzie pojadą Twoi bracia i siostry? Stoisz tu ze spuszczoną głową i masz takie smutne oczy… Ty wiesz… „ To powoli zabija- zabija nie tylko Je, ale i nas. Tam, na targu zabija niemoc i bezsilność. Empatia.

Jak powiedziała Scarlett- to straszna choroba. Nie godzimy się z wywożeniem koni na rzeź. Nie godzimy się z tym i nigdy się nie pogodzimy, dlatego byliśmy w Pajęcznie rok temu, byliśmy teraz i będziemy za rok. Do zobaczenia

 

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij