Relacja z Targów – Sochaczew 2012 – Monika N.

W Sochaczewie w dzień targowy.
W Sochaczewie byliśmy o świcie. Targ dość duży.

Zwierzęta traktowane jak ścierwo.

Spętane krowy ledwo powłóczyły nogami, a cielaki były powiązane za głowy jeden stał na ziemi a drugi na samochodzie. Widziałam też wychudzone cielaki, które ledwo szły. Na moich oczach handlarz rzucił cielakiem o ziemię a potem go z całej siły kopnął. Gdy zauważył, że patrzymy udawał, że go podnosi. Kozy i krowy brudne, przerażone ze smutnymi oczami. Mnóstwo źrebaków przyjechały, żeby ruszyć w ostatnią drogę i stać się włoskim przysmakiem.

Konie pakowane do tirów ich spojrzenia błagające o pomoc. Koń w tirze miał ranę na głowie i za uchem. Gdzie są teraz, kiedy piszę te słowa. Wiele z nich pojechało do rzeźni w Polsce pewnie już nie żyją. Inna spragnione, głodne ranne czy mają siłę jeszcze stać na nogach?

Jadą do Sardynii.

Jestem niemym świadkiem ich drogi na śmierć i czuję się winna. Jeden z handlarzy radzi żebyśmy zajęły się głodnymi dzieci z Łodzi mówi, że postrzelałby do Animalsów chwali się, że jest myśliwym i ma w domu trzy rodzaje broni. Uważa, że jak ktoś bije i głodzi zwierzęta, to nikomu nic do tego jego sprawa. Kaczki i kury na targu noszone są w siatkach upchane „ile wlezie” Handlarze wiedzą, że jesteśmy wściekają się, że robimy zdjęcia. Targ w Sochaczewie to dla mnie trauma. Zanim się pozbieram będzie Pajęczno. Kiedy to się skończy?

 

Skomentuj

Nasza strona używa ciasteczek (tzw cookies). dowiedz się więcej

Nasza strona internetowa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, reklamowych oraz funkcjonalnych. Dzięki nim możemy indywidualnie dostosować stronę do Twoich potrzeb. Każdy może zaakceptować pliki cookies albo ma możliwość wyłączenia ich w przeglądarce, dzięki czemu nie będą zbierane żadne informacje

Zamknij